Kilka dni temu obiecałem Wam relację z weekendowego obozu biegowego w
Międzyzdrojach, więc piszę czym prędzej, żeby zdążyć jeszcze w tym roku.
Obóz odbywał się w dnia 5-7 grudnia i był dla mnie wspaniałym
prezentem imieninowym. W imprezie wzięło udział około 50 osób, w tym sporo
biegaczy z Allianz – z Warszawy, Bydgoszczy, Olsztyna.
Firmowym busem wyruszyliśmy z Warszawy w piątek, około godziny 7.00. Trochę martwiła
mnie trasa, gdyż do pokonania było 650 km, do tego pierwszy raz prowadziłem
busa. Jak się okazało wrażenia z jady były super, a droga do Międzyzdrojów
wręcz idealna – najpierw jechaliśmy autostradą A2 do Świebodzina, gdzie zjechaliśmy
na drogę ekspresową S3, którą dojechaliśmy aż do Międzyzdrojów. Pod względem infrastruktury
drogowej w Polsce wiele zmieniło się na korzyść. Podróż zajęła nam około 6
godzin.
Zakwaterowani byliśmy w ośrodku Sporting w Międzyzdrojach, którego założycielem
jest Pan Bogusław Mamiński, Vice Mistrz Świata oraz Vice Mistrz Europy na dystansie
3000m z przeszkodami. Pan Bogusław przyczynił się także do modernizacji
stadionu miejskiego w Międzyzdrojach, na którym odbywała się część naszych
treningów. To nowoczesny obiekt lekkoatletyczny, wyposażony w świetną bieżnię lekkoatletyczną oraz całe zaplecze treningowe. Niestety
warszawskie ośrodki, takie jak stadion na Agrykoli, czy stadion Skry, są w dużo
gorszym stanie i nie mogą się równać z obiektem w Międzyzdrojach. Trochę to dziwne,
że stolica nie dysponuje nowoczesnym stadionem lekkoatletycznym.
W ramach obozu zaplanowane były cztery treningi, jeden w piątek, dwa w
sobotę, ostatni w niedzielę. Dodatkowo w sobotę wieczorem mieliśmy
zarezerwowaną odnowę biologiczną w jednym z pobliskich hoteli: basen, sauna,
jacuzzi.
Krótko po zakwaterowaniu w pokojach, ruszyliśmy na pierwszy trening.
Kamienica Sporting położona jest tuż przy plaży, a zatem pierwszy kilometr pobiegliśmy
plażą, a następnie skierowaliśmy się na wspomniany już stadion miejski. Po
krótkim rozbieganiu, na stadionie wykonaliśmy serię dogrzewających elementów, a
następnie rytmy biegane w poprzek boiska, po tzw. kopercie. Piątkowy trening
był dość spokojny, jego celem było przygotowanie nas do mocniejszego biegania w
sobotę i niedzielę.
W sobotę, po śniadaniu i
odpoczynku, ruszyliśmy na długie wybieganie po Wolińskim Parku Narodowym.
Bieganie w takich okoliczności przyrody, to sama przyjemność, piękny las,
łagodne wzniesienia, świeże powietrze. Zrobiliśmy pętlę z Międzyzdrojów aż do
Jeziora Czajcze i z powrotem. Bieg zakończyliśmy na plaży. Po rannym treningu przyszedł
czas na obiad i zasłużony odpoczynek, tym bardziej, że o 17.00 zaplanowane było
kolejne bieganie.
Wieczorny trening znów przeprowadziliśmy na stadionie miejskim.
Początkowo rozbieganie po ulicach Międzyzdrojów, dogrzewające elementy na
stadionie, a trening właściwy – elementy biegu przez płotki. Dla bezpieczeństwa
nie biegaliśmy przez płotki, elementy wykonywaliśmy obok urządzeń. Był to
świetny trening, który uzmysłowił mi jak trudną dyscypliną jest bieg przez
płotki. Dalej przeszliśmy do ćwiczeń z piłkami lekarskimi, a na koniec
rozciąganie i powrót w lekkim biegu do hotelu. Po ciężkim dniu pyszna kolacja,
a wieczorem odnowa biologiczna. Kiedy po 22.00 wróciliśmy do hotelu marzyłem o
jednym – o łóżku. Chwilę posiedziałem ze znajomymi przy piwnie, niepostrzeżenie
wymknąłem się z baru i poszedłem do pokoju. Spałem jak suseł.
Dobry sen przyniósł efekt - w niedzielę czułem się wypoczęty i aż rwałem
się do kolejnego treningu. W planach były minutówki, trening mocny, który "wchodzi w nogi", dlatego go lubię. Zaczęliśmy tradycyjnie od rozbiegania, potem elementy
dogrzewające i trening właściwy. Pierwsze minutówki staraliśmy się biegać dość
spokojnie, kolejne coraz szybciej, aby dwie ostanie pobiec na maxa. Trening
zakończyliśmy krótkim biegiem wzdłuż plaży.
To był wspaniały weekend, który uzmysłowił mi jak ciężko trenują zawodowcy.
Przygotowanie profesjonalnego biegacza do zawodów, krajowych czy międzynarodowych,
to nie przelewki, to bardzo ciężka praca. Treningi były wyczerpujące, ale
przynosiły mi dużą satysfakcję. Do tego otoczenie pięknych Międzyzdrojów i
bliskość morza, które po raz pierwszy widziałem zimą. Super, aż żal było
wyjeżdżać.