niedziela, 14 lutego 2016

Bieganie do pracy

Biegacz amator nie ma łatwego życia. Jeśli chcę pobiec maraton poniżej 3 godzin, powinienem zwiększyć kilometraż do 90 – 100 km tygodniowo. Jak pogodzić to z pracą i codziennym życiem? To trudne, trzeba szukać jakiegoś kompromisowego rozwiązania. Z początkiem lutego zacząłem więc biegać do pracy. Z domu do pracy mam około 12,50 km, co w obie strony daje 25 km, a jeśli jeszcze dołożę do tego tzw. trening właściwy (najczęściej rytmy), który wykonuję w drodze powrotnej, to mam około 30 km. I tak dwa razy w tygodniu. Dzięki temu mam 60 km, zostaje jeszcze 40 km, które powinienem wybiegać na pozostałych trzech treningach. Z tym nie ma problemu. Bieganie do pracy pozwoliło mi zwiększyć objętość kilometrową, a jednocześnie zaoszczędzić czas, a także pieniądze, gdyż pokonuję trasę na nogach a nie samochodem. Sprytne J

Trasę z domu do pracy mam całkiem przyjemną. Biegnę Saską Kępą, Mostem Poniatowskiego, Powiślem, dalej Polami Mokotowskimi, ulicą Banacha, skręcam w Grójecką, następnie Bakalarska, Łopuszańska i już jestem w pracy. Cała trasa zajmuje mi ok. 1 godz 10 min. Wygląda to tak:


Jakie będą tego efekty? Przekonam się za niecałe dwa miesiące. Maraton w Rotterdamie zbliża się wielkimi krokami.

Z cyklu podróże. Właśnie wracam z Krakowa. Wyrwałem się z Warszawy na weekend. Wczoraj spacerowałem po Startym Mieście, a dziś zwiedzałem słynną Kopalnie Soli w Wieliczce. Przez blisko 3 godziny pokonałem kilkaset schodów i kilka kilometrów podziemnych korytarzy, poznając ciekawą historię kopalni i podziwiając solne rzeźby i wykopaliska.


Oczywiście nie obyło się bez porannego biegania. Wstałem po 7.00 i we mgle przebiegłem 14 km wzdłuż Wisły. Kraków ma całkiem niezłe warunki do biegania, trzeba będzie przyjechać tu kiedyś na jakieś zawody. 

poniedziałek, 8 lutego 2016

Weekend w COS Cetniewo

W zeszłorocznym Biegnij Warszawo męska ekipa Allianz Running Team zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej. W nagrodę otrzymaliśmy od organizatora biegu voucher na weekendowy pobyt w jednym z ośrodków COS. Długo zastanawialiśmy się którą lokalizację wybrać, ostatecznie zdecydowaliśmy się na Ośrodek Przygotowań Olimpijski Cetniewo. Ośrodek znajduje się we Władysławowie, tuż przy plaży. Na 19ha zlokalizowane są różne obiekty sportowe, m.in. stadion lekkoatletyczny, boisko piłkarskie, boisko wielofunkcyjne, kryta pływalnia i inne. Tu naprawdę można poczuć sportowego ducha.

Z Warszawy wyruszyliśmy w piątek do południa i po ponad pięciu godzinach jazdy samochodem dotarliśmy na miejsce. Rozlokowaliśmy się w pokojach i ruszyliśmy na pierwszy trening. Zrobiliśmy 8 km rozbiegania, potem lekka rozgrzewka, a na koniec mocne minutówki. Ostatnie z nich biegaliśmy w tempie 3.15. Po treningu zaliczyliśmy jeszcze basen. 

Piątkowy trening był wprowadzeniem do sobotnich wyczynów. Zamierzaliśmy przebiec 30km. Po sobotnim śniadaniu poleżeliśmy w łóżkach przez półtorej godziny, żeby wszystko ładnie ułożyło się w brzuchach i o godz. 10.30 ruszyliśmy na długie wybieganie. Za trasę obraliśmy niebieski szlak prowadzący z Władysławowa do Jastrzębiej Góry. Nie obyło się bez przygód, gdyż po pierwszych kilometrach zgubiliśmy się. Szybko jednak wróciliśmy na szlak. Przez pierwsze 10 km trasa była bardziej spacerowa niż biegowa, kilka razy biegliśmy odcinkami plaży, wspinaliśmy się schodami na klif, trochę biegliśmy lasem. Na tym etapie średnie tempo oscylowało wokół 5.40, więc była to bardzo spokojna praca tlenowa. W takim tempie dobiegliśmy do słynnego kamienia w Jastrzębiej Górze, który wyznacza najbardziej wysunięty na północ punkt polskiej granicy. Stamtąd wróciliśmy wzdłuż drogi łączącej Jastrzębią Górę z Władysławowem. Ten odcinek biegłem już szybciej, w średnim tempie 5.05. Z Władysławowa pobiegliśmy w kierunku Półwyspu Helskiego. Na trzeciej dziesiątce mocno przyspieszyłem, ostatnie 3 km biegłem w tempie zbliżonym do 4.30. Dzięki takiemu rozłożeniu prędkości wyszedł mi idealny bieg z narastającą prędkością. Zmęczony, ale zadowolony dotarłem do ośrodka. Szybki prysznic, obiad i dwugodzinna drzemka. Po odpoczynku poszliśmy jeszcze na basen. O dziwo pływało mi się bardzo lekko, do tego spędziłem kwadrans w jacuzzi. Po tak intensywnym dniu sen zmorzył mnie szybko i krótko po 22.00 byłem już w łóżku. Zawsze gdy jestem nad Bałtykiem śpię rewelacyjnie. To pewnie efekt zmęczenia po treningu, ale z pewnością też świeżego, pełnego jodu powietrza.

W porównaniu z sobotnią 30tką, niedzielny trening to była pestka. Dzień był piękny, zrobiło się ciepło, świeciło słońce. Bałtyk w takiej zimowo – wiosennej scenerii wygląda niesamowicie.  Pobiegliśmy w kierunku Helu, zrobiliśmy 8 km rozbiegania, elementy, a na koniec rytmy 10x100m. Przebieżki robiliśmy w porcie we Władysławowie, wśród rybackich kutrów. Smacznym obiadem w stołówce Ośrodka zakończyliśmy nasz biegowy weekend.

Bardzo lubię takie wypady, szczególnie jeśli mogę je spędzić wśród przyjaciół z którymi nadaję na podobnych falach. Narzucamy sobie jakiś rygor, chcemy potrenować, wykorzystać czas na przygotowania do zaplanowanych biegów. Nikt z tym nie dyskutuje, nikt się nie wyłamuje. Dzięki takiej dyscyplinie i założeniom trenujemy efektywnie, dążymy do naszych celów, ale też znajdujemy czas na wieczorne pogaduchy przy piwie. Oby więcej takich wyjazdów.


COS Cetniewo zdecydowanie polecam. Ośrodek oferuje profesjonalne zaplecze sportowe, a po ciężkim treningu można pójść na pływalnie lub skorzystać z odnowy biologicznej. Pokoje są schludne, a jedzenie zdrowe i smaczne. Całość dopełnia piękne położenie nad Bałtykiem i malownicze szlaki i trasy w kierunku Helu lub Jastrzębiej Góry.