sobota, 25 października 2014

Allianz Sports Camp

W poprzedni weekend, w Ośrodku Szkoleniowo – Wypoczynkowym Allianz w Ryni po raz pierwszy zorganizowaliśmy obóz sportowy. Idea takiego wyjazdu chodziła mi po głowie już od pewnego czasu. Początkowo mieli w nim uczestniczyć jedynie biegacze, ale udało mi się zaangażować do całej imprezy także kolarzy i triatlonistów, w końcu to bliskie dyscypliny sportu. Dodatkowo mieli także przyjechać koszykarze, jednakże ostatecznie ich reprezentacja okazała się bardzo skromna.

Drużynę biegaczy wsparło dwóch trenerów – z Olsztyna przyjechał Wiesław Uryniuk, a z Warszawy Roman Krupanek. W spotkaniu wzięło udział blisko 30 osób, głównie z Warszawy i okolic, ale także z Bydgoszczy oraz wspomnianego już Olsztyna. Obóz zaplanowany był na dwa dni.

Spotkaliśmy się w sobotę po godz. 10.00 i od razu ruszyliśmy z treningami. Podzieliliśmy się na dwie grupy – mniej i bardziej zaawansowaną. Tę mocniejszą grupę przejął Romek. Zaczęliśmy 5km rozbieganiem, potem solidna rozgrzewka, aby przejść do właściwego treningu, a mianowicie dwuminutówek. To trening polegający na szybkim biegu przez dwie minuty, potem następuje dwu i pół minutowa przerwa i tak dziesięć razy. Dwumintówki biegłem w tempie mniej więcej 3.40. Po treningu właściwym zrobiliśmy jeszcze klika kilometrów lekkiego rozbiegania. Po wykonanym treningu przeprowadziliśmy badanie zakwaszenia krwi. Mój wynik 1.7 mmol/l wskazał, iż pomimo mocnego biegania w organizmie nadal były rezerwy. Po treningu obiad i odpoczynek. Muszę przyznać, że byłem zmęczony i spałem „jak zabity”.

Po godz. 16.00 przeprowadziliśmy kolejny trening, tym razem lżejszy. Zrobiliśmy 8 km rozbiegania i 25 serii elementów, głównie skipów. Całość zakończyliśmy pięcioma rytmami po 100 metrów, a następnie lekkim tempem wróciliśmy do hotelu, gdzie czekała już na nas zasłużona kolacja.

Po wieczornym posiłku przyszedł czas na część teoretyczną. Uczestnicy przygotowali trzy prezentacje – o kolarstwie, podstawach biegania i pływaniu. Część z nich była lepsza, część trochę gorsza, ale dla mnie najważniejsze było to, że wspólnie porozmawialiśmy o naszych pasjach, wymieniliśmy poglądy, doświadczenia.

Następnego dnia, rano koło 8.00 zjedliśmy lekkie śniadanie, dwie godziny odpoczynku i po 10.00 zrobiliśmy trzeci, ostatni trening – dłuższe wybieganie, blisko 14 km. Pogoda była dużo lepsza niż w sobotę, świeciło słońce, zrobiło się cieplej, a więc bieganie w lesie miało niewątpliwy urok.

Byłem pod dużym wrażeniem pierwszego allianzowego obozu sportowego. Początkowo miałem sporo obaw, że nic z tego nie wyjdzie, że uczestnicy potraktują to jako weekendowy wypad, a nie obóz sportowy, jednakże wszystko poszło po mojej myśli. Biegaliśmy, jeździliśmy na rowerach, słowem wspólnie trenowaliśmy. Dla mnie największą wartością takiego obozu był fakt, iż mogłem spotkać się z osobami z którymi na co dzień mam jedynie kontakt mailowy albo telefoniczny. Wreszcie udało nam się poznać i pogadać o naszej wspólnej pasji.  

Na koniec obozu wszyscy zgodnie stwierdzili, że musimy to powtórzyć, co jest najlepszym dowodem, że się udało. Mam nadzieję, że wkrótce napiszę o drugiej edycji Allianz Sports Camp.

A oto nasza allianzowa ekipa:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz