piątek, 15 maja 2015

Allianz najszybszą drużyną biegową w branży ubezpieczeniowej w Polsce!

W miniony weekend w Parku Szczęśliwickim na warszawskiej Ochocie rozgrywana była XI edycja sztafety maratońskiej Ekiden.
W zawodach brało udział w sumie 750 drużyn z różnych firm i klubów, a w każdej drużynie 6 zawodników, którzy łącznie pokonywali dystans maratonu (kolejno 7,195 + 10 + 10 + 5 + 5 + 5 km), czyli 42,195 km.
W sumie wystartowało blisko 5 000 biegaczy i jest to jedna z największych tego typu imprez w Europie.

Allianz reprezentowały 3 drużyny: Allianz Running Team I, Allianz Running Team II, Allianz Running Team III.
Od samego początku przyświecało nam hasło „1 cel – wygrywać razem!”, z którym biegamy na plecach naszych firmowych koszulek. Ono najlepiej oddaje ducha naszego Zespołu. Zazwyczaj, gdy stajemy indywidualnie, stojąc na linii startu jesteśmy tylko my i dystans do pokonania, w przypadku sztafety jest inaczej – liczy się wynik całego zespołu i każdego biegacza z osobna. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, nikt nie odpuszcza bo wie, że tego dnia nie biegnie tylko dla siebie, a taka myśl, niesie jeszcze bardziej, czego dowodem jest kilka indywidualnych rekordów życiowych na trudnej i krętej trasie.
Ten sportowy duch Zespołu doprowadził nas również do sukcesu – Zespół Allianz Running Team I, z łącznym czasem 02:46:56 zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji ubezpieczeniowców oraz 19 w klasyfikacji generalnej! 
Allianz Running Team II z łącznym czasem 03:01:37 zajął siódme miejsce w klasyfikacji ubezpieczeniowców oraz 58 w klasyfikacji generalnej.

Allianz Running Team III z łącznym czasem z łącznym czasem 03:31:13 zajął 22 miejsce w klasyfikacji ubezpieczeniowców oraz 354 w klasyfikacji generalnej.

Super, jesteśmy najszybszą firmą ubezpieczeniową w Polsce!!! 

Gratulacje dla biegaczy i podziękowania dla kibiców, którzy gorąco nas dopingowali.

W całej tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu – mój start nie należał do najlepszych, dystans 10 km przebiegłem w czasie 38:32, czyli ponad pół minuty gorzej niż wynosi moja życiówka na tym dystansie. To nie był mój dzień, wystartowałem za szybko, nie zadziałał GPS w zegarku, nie mogłem złapać odpowiedniego tempa, drugą połowę dystansu pobiegłem wolniej. Sądzę, że kiepski bieg może być efektem pomaratońskiego zmęczenia, mój organizm ewidentnie jeszcze nie doszedł do siebie. Trenerzy biegowi twierdzą, że okres regencji po maratonie może trwać nawet miesiąc.


Szczęśliwie była to sztafeta, liczyła się wspomniana już reguła jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, a zatem mój gorszy wynik poprawili koledzy z teamu, którym poszło lepiej. Zgrani, zmotywowani, silni Zespołem zwyciężyliśmy i to się liczy!  


piątek, 1 maja 2015

Orlen Warsaw Marathon

Lepiej późno, niż wcale, wreszcie znalazłem chwilę na napisanie relacji z Orlen Warsaw Marathon.

Zacznę od końca – metę przekroczyłem z czasem 03:00:40. I tu pojawia się problem… czy traktować ten wynik jako sukces, czy może jako porażkę. Nie ukrywam, że planowałem złamać 3 godz., cel był ambitny, ale do zrealizowania, tym bardziej, że tegoroczny Półmaraton Warszawski przebiegłem z czasem 01:21:51, co wskazywało, że w maratonie złamię 3 godz. Z drugiej strony, gdy wezmę pod uwagę mój zeszłoroczny wynik z Berlina 3:19:26, to poczyniłem duży progres. Chyba nie powinienem kręcić nosem, trzeba się cieszyć z dobrego wyniku i trenować dalej, tak, żeby na następnym maratonie była już dwójka z przodu ;)

Z Orlenu i maratońskich, wiosennych przygotowań wyciągnąłem kilka wniosków. Po pierwsze nadal muszę pracować nad wytrzymałością. Podczas tegorocznych przygotowań zrobiłem pięć 30tek i widać tego efekty. Dodatkowo powinienem trenować biegi ciągłe i popracować nad techniką biegu. To jest wyzwanie na przyszłość. Oglądając zdjęcia z Orlenu zauważyłem, że moja biegowa sylwetka nie wygląda najlepiej, nogi ugięte, biodra nisko, trzeba to poprawić wzmacniając mięśnie brzucha i grzbietu.

Druga sprawa to odpoczynek przed maratonem. Sądzę, że nie byłem wystarczająco wypoczęty. Obóz biegowy w Międzyzdrojach był świetnym pomysłem, ale powinien się odbyć na dwa tygodnie przed maratonem, tak, abym zdążył się zregenerować, nabrać siły i świeżości. Wychodząc na lekkie rozbiegania w ostatnim tygodniu przed Orlenem czułem zmęczenie i lekką niechęć do biegania, to był zły prognostyk.

Trzecia sprawa to taktyka biegu. Maraton zacząłem dość asekuracyjnie, pierwsze 5 km w tempie 4.18 – 4.20, od 5km biegłem ok. 4.15, od 20km do 35km skakałem między 4.10 a 4.18, biegłem dość nierówno. Od 36km zaczął się zjazd do 4.29, od 40km ostatkiem sił przyspieszyłem do 4.15. Nierówny, trochę szarpany bieg. Powinienem lepiej wyczuć swój organizm i zdecydować: biegnę cały dystans równo, starając się utrzymać stałe tempo, czy też pierwszą część maratonu biegnę spokojnie, a przyspieszam w drugiej połówce. Lekcja do odrobienie w przyszłości.

To był dopiero mój trzeci maraton, każdy z nich był inny, każdy przynosił nowe doświadczenia, z których należy wyciągać wnioski i pamiętać o nich podczas dalszych przygotowań i kolejnych biegów.

Co do samej imprezy, to ciężko się do czegoś przyczepić. Pogoda była dobra, jak dla mnie odpowiednia temperatura, nie przeszkadzał mi lekko padający deszcz, choć przez to trasa była śliska i widziałem kilku biegaczy, którzy się przewrócili. Pod względem logistycznym i organizacyjnym wszystko dopięte było na ostatni guzik. Bogaty pakiet startowy za cenę 79 zł. Po biegu załapałem się nawet na masaż. Jedyna moja uwaga dotyczy organizacji punktów z wodą. Było ich dużo, jednakże stolików z napojami powinno być więcej i powinny być szerzej rozstawione. Podczas biegu zauważyłem, że w momencie gdy do wodopoju wbiegała grupka biegaczy, ciężko było dopchać się do kubeczków, a wolontariusze nie zdążali ich wydawać. To taka drobna sugestia do organizatora na przyszłość, a doszły mnie słuchy, że kolejna edycja jest już w planach.


Podsumowując, to był dobry bieg, który wiele mnie nauczył. Wprawdzie nie udało mi się złamać 3 godz, ale mocno zbliżyłem się do tej magicznej bariery i liczę, że przy ciężkiej pracy w kolejnych miesiącach, podczas następnego maratonu wywalczę dwójkę z przodu.