poniedziałek, 16 czerwca 2014

Makowska Piętnastka

Coraz bardziej podobają mi się kameralne imprezy biegowe, organizowane w mniejszych miastach. Dwa tygodnie temu startowałem w podwarszawskim Piasecznie, a w minioną niedzielę biegłem na dystansie 15 km w Makowie Mazowieckim. Te, nazwijmy to powiatowe biegi, mają swój urok, są kameralne, nie ma w nich komercji, tłumów, tego całego lansu, po prostu bieganie w czystej postaci. Pod względem organizacyjnym nie odbiegają od imprez masowych. Może nie ma super wypasionych pakietów startowych, ale jest wszystko co biegaczowi do szczęścia potrzebne: pomiar czasu, woda, ciepły posiłek i prysznic.

Makowska Piętnastka okazała się imprezą całkiem udaną. Wystartowaliśmy z miejskiego stadionu, a następnie wbiegliśmy na drogę powiatową w kierunku Szelkowa i dalej prosto przez ponad 7 km, nawrót i z powrotem na stadion. Trasa była asfaltowa, malownicza, było trochę zakrętów, lekkich podbiegów i zbiegów. Pierwszą połowę dystansu pokonałem gładko, gdyż biegłem z wiatrem, druga połowa była cięższa ponieważ wiatr wiał prosto w moją twarz. Ostatecznie pokonałem dystans 15 km w czasie 00:58:51, byłem ósmy w kategorii open i piąty w mojej kategorii wiekowej.  

Organizatorzy, poza małą pomyłką przy ogłaszaniu wyników, stanęli na wysokości zadania. A po biegu –  kapuśniak z miejscowym pieczywem, hmmm po prostu pycha!


Zachęcam Was do wyrwania się czasami poza miasto i startowania w mniejszych imprezach biegowych. Poznajemy nowe, ciekawe miejsca, a jednocześnie promujemy bieganie w mniejszych miejscowościach. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz