Pływam od lat. Kiedy byłem małym chłopcem mama zaprowadziła mnie na
basen, tam poznałem niejakiego Pana Maćka, ratownika, który zaczął mnie uczyć
pływać. Podobno początkowo było ciężko, gdyż panicznie bałem się wody, jednak
małymi kroczkami dałem się przekonać, powoli oswajałem się z basenem i łapałem
bakcyla. Pamiętam, że praktycznie w każdą sobotę jeździłem na pływalnię do
Konstancina – Jeziornej. Później wybudowano basen w Górze Kalwarii, często
chodziłem pływać przed zajęciami w szkole, albo zaraz bo nich. Gdy przeniosłem
się do Warszawy zacząłem chodzić na Wodnika, basen na Gocławiu, gdzie pływam do
dziś.
Myślę, że pływam całkiem nieźle, zajęcia z ratownikiem pozwoliły mi
wypracować w miarę dobrą technikę. Kiedyś pływałem głównie stylem klasycznym (popularna
żabka), jednakże od czasu kiedy intensywnie biegam, dużo więcej pływam stylem grzbietowym
i kraulem. Żabka jest stylem który angażuje pracę nóg, będących siłą napędową,
do tego obciąża dość mocno kręgosłup. W stylu grzbietowym i kraulu siłą
napędową są ręce, a nogi pełnią jedynie funkcję stabilizacji. Pływając na plecach
lub kraulem mocno pracujemy rekami i jednocześnie świetnie rozciągamy ciało, to
bardzo korzystne ćwiczenia dla biegaczy.
Jakiś czas temu narzekałem na ból w kolanach, zmęczone, napięte łydki.
Postanowiłem wtedy, że przynajmniej dwa razy w tygodniu będę chodził na basen. Kiedy
mam dzień wolny od biegania – pływam. Są już tego efekty – kolana nie bolą,
nogi są dużo bardziej rozluźnione. Pływanie jest świetnym uzupełnieniem
biegania, pozwala odpocząć zmęczonym mięśniom nóg, rozciąga ciało, dobrze reguluje
oddech, chroni przed kontuzjami. Każdorazowo pływam ok. 30 min, a następnie idę
do sauny, staram się odbyć dwie 5-7 min sesje. Taki godzinny pobyt na basenie
sprawia, że po wyjściu czuję się jak młody bóg ;)
Oczywiście prym wiedzie bieganie i tego nic nie zmieni, ale warto
urozmaicać swoje treningi o inny rodzaj aktywności, chociażby w celach
zdrowotnych, aby unikać kontuzji i nie popaść w rutynę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz