niedziela, 28 września 2014

Relacja z 41.BMW Berlin Maratonu

Na metę 41.BMW Berlin Maratonu dobiegłem z czasem 03.19.26. Niby powinienem być zadowolony, gdyż o ponad 13 min poprawiłem swój rezultat względem ostatniego maratonu - rok temu w Maratonie Warszawskim miałem 03.32.03, jednakże pozostaje niedosyt… Sądzę, że stać mnie na lepszy wynik, liczyłem, że uda mi się pobiec poniżej 3 godz. i 10 min. Tym razem nie wyszło, będzie nad czym popracować w nowym sezonie biegowym.

Na mój dzisiejszy rezultat niewątpliwie miał wpływ fakt, że startowałem z najwolniejszego sektora H (czas 4.15 i więcej). Nie wiem, jakim cudem zostałem zakwalifikowany do tego sektora, być może przy rejestracji podałem błędny rezultat z ostatniego maratonu, może nie podałem go wcale. Nie pamiętam. Chciałem zmienić sektor i wystartować z D (czas 3.00 – 3.15), jednakże Pani na bramce uparła się i nie chciała mnie wpuścić, skoro mam H, mam iść do H, z D nie mogę wystartować. Pieprzony niemiecki porządek… Skoro startowałem z najwolniejszego sektora, to przez większą część biegu musiałem przeciskać się między wolniejszymi biegaczami. Panował taki tłok, że było to dość trudne. W końcu w Berlinie wystartowało ponad 40 tyś. ludzi.

Do tego przez cały sezon skupiłem się na treningach pod półmaraton, jedynie ostatni miesiąc poświęciłem na przygotowania do maratonu. Miałem tylko jedno długie wybieganie 35 km, a powinno być ich 4. Może nie powinienem kręcić nosem i cieszyć się z czasu 03.19.26. Już sam nie wiem...

Odnośnie organizacji i przebiegu 41. BMW Berlin Maratonu, to przede wszystkim warto podkreślić, że w tym roku padł kolejny rekord świata. Kenijczyk Dennis Kimetto złamał barierę 2.03 i przekroczył metę z czasem 02.02.58. Niesamowite…

Sam bieg zorganizowany był perfekcyjnie. Dobrze funkcjonowało miasteczko biegaczy (aż za dobrze, przez co nie dostałem się do sektora D…), trasa idealnie oznaczona, dużo punktów z wodą. Mimo tłumów wszystko działało sprawnie. Wystartowało ponad 40 tyś. biegaczy. Taka masa ludzi robi wrażenie, choć muszę przyznać, że coraz bardziej przekonuje się do mniejszych biegów. Nie są one zorganizowane z takim rozmachem jak Berlin, ani tak słynne, ale ich kameralny charakter bardziej mi odpowiada. Nie przepadam za tłokiem.

Na uwagę zasługuje doping Berlińczyków. Wzdłuż trasy maratonu ustawiły się tysiące ludzi. Wiwatom, krzykom, oklaskom nie było końca. Pierwszy raz spotkałem się z takim dopingiem, to niezwykle pomaga w walce o każdy kilometr i buduje wspaniałą atmosferę.


Jesienny maraton zaliczony, teraz czas na miesięczne roztrenowanie i odpoczynek. Czeka mnie lekkie i przyjemne bieganie - taka wisienka na torcie po przepracowanym sezonie J





wtorek, 23 września 2014

Na ostatniej prostej do maratonu

Do Maratonu Berlińskiego zostało 5 dni, co wytrenowałem jest w nogach, teraz czas na kilka dni odpoczynku, dobry sen, nawadnianie i ładowanie węglowodanów. Mocniejszy trening nie ma już sensu, pozostają jedynie kilkukilometrowe rozbiegania, rytmy, a pod koniec tygodnia rozruch.

Wczoraj, w ramach odnowy biologicznej zafundowałem sobie półgodzinną kąpiel w roztworze soli iwonickiej, co bardzo korzystnie wpływa na stawy i zmęczone treningiem mięśnie. Taką kąpiel zdecydowanie będzie trzeba powtórzyć po maratonie.

Dzisiejszym tagliatelle carbonara podczas spotkania ze znajomymi rozpocząłem węglowodanową ucztę. Makaron, ryż, ziemniaki, bułeczki owsiane, miód, biały ser, jajka to do niedzieli podstawa mojej diety, której głównym celem jest zgromadzenie zapasów glikogenu. W organizmie muszę zmagazynować tyle energii, aby wystarczyło jej na przebiegniecie ponad 42km.

Do tego duuuuużo wody mineralnej, świeżych soków owocowych i izotoniki, czyli nawadnianie organizmu. Podstawą jest nawadnianie przez kilka dni przed startem, a nie picie jedynie w dniu zawodów oraz podczas biegu.


Po dobrze przepracowanym sezonie biegowym, trzymając się tych kilku prostych zasad, w miarę spokojnie będę mógł stanąć na starcie w Berlinie. Przy mocnej głowie i odrobinie szczęścia dobiegnę do mety w dobrym czasie. 



poniedziałek, 15 września 2014

Maraton Berliński tuż tuż

Już za niecałe dwa tygodnie stanę na starcie 41. BMW Berlin Maratonu, warto więc napisać kilka słów o jednym z najbardziej znanych maratonów na świecie.

Bieg odbył się po raz pierwszy 13 października 1974r, wówczas wzięło w nim udział 286 osób. 40 lat później, w 2013r, metę przekroczyło ponad 41 tyś. uczestników, to imponująca liczba. Rekord trasy w 2013r z czasem 2:03:23 ustanowił Kenijczyk Wilson Kipsang Kiprotich. Trasa maratonu berlińskiego jest wręcz idealna do bicia rekordów – prosta, płaska (przewyższenia 20m), szeroka, z małą liczbą podbiegów i zakrętów.

Kiedy słucham relacji osób które brały udział w Maratonie Berlińskim, jedno wybija się na pierwsze miejsce – niesamowita atmosfera i doping Berlińczyków. Podobno wzdłuż trasy stoją tysiące ludzi i wytrwale kibicują biegaczom. A druga kwestia, to świetna organizacja biegu. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości, w końcu to Niemcy. Już za dwa tygodnie będę mógł podzielić się z Wami moimi wrażeniami.


Póki co zaczynam ostatni tydzień treningów przed maratonem. Będzie trochę siły i szybkości. A w przyszłym tygodniu pozostają lekkie rozbiegania, odpoczynek, nawadnianie i ładowanie węglowodanów.