czwartek, 1 września 2016

BMW Półmaraton Praski i inne ciekawostki

W ostatnią niedzielę biegłem w BMW Półmaratonie Praskim. Była to już trzecia edycja biegu. Startowałem również w dwóch poprzednich. Od kilku lat mieszkam na Saskiej Kępie, jestem silnie związany z tą częścią Warszawy, więc nie ma się co dziwić, że BMW jest już stałym punktem w moim biegowym kalendarzu. Dodatkowo bieg ten idealnie wpisuje się w przygotowania do jesiennego maratonu.

Lubię ten półmaraton za świetną, miłą dla oka oprawę, za doskonałą organizację, za to, że mam okazję pobiegać po okolicy która jest mi bliska na co dzień. Każdy biegacz ma swoje typy, zawody z którymi w jakiś sposób jest związany. Dla mnie to BMW i Biegnij Warszawo.

Początkowo sądziłem, że niedzielny półmaraton będzie dobrym sprawdzianem przed wrześniowym maratonem. Po głowie chodziła mi myśl, żeby pobiec życiówkę, czyli poniżej 1:21:36… Niestety pogoda, ale też słabsza forma niż w zeszłym roku, pokrzyżowały moje plany. W niedzielę po prostu żar lał się z nieba i pomimo, że półmaraton wystartował wcześnie, bo o 8:30 rano, niewiele dało się zrobić. Podczas pierwszych kilometrów temperatura była jeszcze znośna, później słupek rtęci mocno poszedł w górę przekraczając 30°C. Żeby pobiec poniżej 1:21:30 musiałem trzymać tempo w okolicach 3:50/km. Mniej więcej na 5 km odpuściłem i zbliżyłem się do 4:00/km. Na ostatnich kilometrach spadłem na 4:10/km. Ostatecznie metę przekroczyłem z czasem 01:25:59. Wynik poniżej moich oczekiwań, ale przy takiej temperaturze trudno było o lepszy rezultat. Dodatkowo traktowałem ten bieg jako przedmaratoński trening – przed startem przebiegłem 5km, rozgrzałem się dobrze, a po zawodach roztruchtałem dodatkowe 4 km. W sumie wyszła porządna 30tka.

Indywidualnie nie udało mi się wybiegać dobrego rezultatu, jednak zespołowo, jako Allianz Running Team poszło nam całkiem nieźle. Zajęliśmy pierwsze miejsce w kat. firm i trzecie w kat. drużynowej. Bardzo cieszy mnie to podwójne podium :)


BMW przygotowane było bardzo dobrze. Przy takim upale liczyła się przede wszystkim woda. Było chyba sześć punktów nawadniania, wolontariusze polewali biegaczy na trasie, do tego rozstawiono kilka kurtyn wodnych. Wody było tak dużo, że na ostatnich kilometrach miałem w butach kałużę. Miasteczko biegowe zlokalizowano w Parku Skaryszewskim, gdzie w cieniu drzew można było odetchnąć po starcie. Trasa biegu przyjemna, wiodła przez Kamionek, Grochów, Saską Kępę, Gocław, Wał Miedzeszyński i  Starą Pragę.

W przyszłym roku pewnie ponownie stanę na starcie BMW Półmaratonu Praskiego, liczę, że kolejnym razem rezultat będzie lepszy.

Co poza tym słychać w temacie biegania? W tym roku mało startuję, bardziej skupiam się na treningach i przygotowaniu do jesiennego maratonu w Berlinie. Mój cel to złamać 3 godz, niezmienne wyzwanie… Pod koniec lipca biegłem w 26. Biegu Powstania Warszawskiego. Wynik 39:45 nie powala. W międzyczasie byłem także w Dreźnie. To miasto naznaczone przez historię, trochę jak Warszawa. Kiedyś będące perłą europejskiego baroku, w lutym 1945r zostało niemalże zrównane z ziemią na skutek alianckich nalotów. Po wojnie miasto podniosło się z ruin jak feniks z popiołów i z roku na rok pięknieje. Drezno oferuje bardzo dobre warunki do biegania. Przede wszystkim można biegać wzdłuż Łaby, polecam także park Grosser Garten zlokalizowany obok drezdeńskiego zoo. Co roku w październiku organizowany jest drezdeński maraton i półmaraton. A jeśli ktoś ma ochotę wyskoczyć poza miasto, to polecam piesze wycieczki po Parku Narodowym Saskiej Szwajcarii. Piękne, zielone miejsce. A to kilka zdjęć z Drezna i okolic: