czwartek, 22 maja 2014

Nie tylko bieganie

Podczas wczorajszego treningu spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Truchtam na Agrykoli, a tu w pewnym momencie podbiega do mnie koleś w niebieskiej koszulce i pyta: „Mikołaj biega?”. Jakież było moje zdziwienie, a jednocześnie radość. Ktoś jednak od czasu do czasu czyta te moje wypociny! Tym miłym człowiekiem okazał się niejaki baraszko, autor bloga Biegaj Sercem. Zachęcam Was do czytania jego wpisów, koleś ma lekkie i barwne pióro, jego teksty czyta się z dużą przyjemnością. Miło było Cię poznać biegaczu :)

U mnie trening w pełni. Niestety nogi odczuwają trudy intensywnego biegania i czasami mam wrażenie, że są z kamienia, do tego odczuwam pewien dyskomfort w kolanach. Staram się sporo rozciągać, ponadto do mojej aktywności włączyłem codzienną podróż rowerem do pracy, tam i z powrotem jakieś 25 km, do tego basen dwa razy w tygodniu. Dzięki temu uruchamiam inne partie mięśni, daję trochę wytchnienia zbieganym nogom, a jednocześnie wprowadzam urozmaicenie w treningu.

Jazda do pracy rowerem to przyjemność i sporo korzyści. Taka poranna przejażdżka świetnie wybudza, można się cieszyć widokiem porannej Warszawy i do tego sporo zaoszczędzić na paliwie do auta :) Z moich obserwacji wynika, że coraz więcej ludzi jeździ rowerem do pracy, myślę również że powoli zmienia się nastawienie kierowców do rowerzystów, coraz częściej zjeżdżają, robiąc miejsce dla zbliżającego się rowerzysty. Największy mankament to kiepska sieć ścieżek rowerowych. Rowerem przemieszczam się z Saskiej Kępy aż do dzielnicy Włochy. Większą część trasy pokonuję ulicami, przeciskając się miedzy samochodami, gdyż brak jest ścieżek rowerowych. Mam nadzieję że z roku na rok tras dla rowerów będzie przybywać i Warszawa doczeka się w końcu spójnej sieci ścieżek rowerowych.


A zatem, poza bieganiem, rower, pływanie lub inna aktywność, grunt żeby się ruszać!

wtorek, 13 maja 2014

Litwa na biegowo

Dobiegł końca długi weekend na Litwie, którego głównym punktem był niedzielny start w półmaratonie w Trokach.

O tej pięknej miejscowości wspominałem już w poprzednim poście. Wraz z przyjaciółmi przyjechałem tu w sobotnie popołudnie, aby odebrać pakiet startowy. Moją uwagę zwróciło niezwykłe otoczenie tego miejsca, Troki bowiem położone są na półwyspie otoczonym jeziorami i lasami. Ciekawe ukształtowanie terenu i dzika przyroda robią duże wrażenie. Sama miejscowość jest bardzo stara i urokliwa. Największe wrażenie zrobiła na mnie główna ulica miasta Karaimu, której nazwa pochodzi od rodzin karaimskich, sprowadzonych do Trok przez Wielkiego Księcia Witolda. Dzisiejsza ulica karaimska to zespół drewnianych parterowych domków z XIX w, pomalowanych w żywe kolory. Charakterystyczną cechą tych domków jest ściana frontowa, która zwykle ma trzy okna: jedno dla Boga, drugie dla księcia Witolda, a trzecie dla domowników. Bardzo ciekawym zabytkiem jest także trzynastowieczny, warowny zamek na wyspie. Budowę zamku rozpoczął książę Kiejstut, a zakończył jego syn Witold. Od 1408r była to główna rezydencja wielkich książąt litewskich.

Teraz kilka słów o półmaratonie. Trasa biegu była ciężka – kilka dużych podbiegów pokroju warszawskiej Agrykoli, liczne mniejsze pagórki i zbiegi, dużo zakrętów, zmienna nawierzchnia (asfalt, ubita ziemia, piach, kocie łby, drewniane mostki). Jednocześnie była to trasa bardzo ładna. Biegnąc mogłem podziwiać tutejsze uliczki, zabytki, cieszyć oczy niezwykłymi widokami, przyrodą, zielenią. Warunki pogodowe były zmienne, pochmurno, czasami na chwilę pojawiało się słońce. Na prostych, nieosłoniętych odcinkach trasy czułem silniejsze podmuchy wiatru. Pomimo trudnej trasy biegło mi się dobrze. Na starcie ustawiłem się w czołówce. Wystartowałem dość mocno, pierwszy kilometr pobiegłem w tempie 3.53, potem starałem się trzymać 4.00 – 4.05. Osiemnasty i dziewiętnasty kilometr pobiegłem odrobinę szybciej, lekko poniżej 4 min, niestety na dwudziestym zacząłem tracić siły i trochę zwolniłem. Bieg ukończyłem z czasem 1:25:54 zajmując 37 miejsce w kategorii generalnej i 24 w kategorii wiekowej. Biorąc pod uwagę trasę, jestem bardzo zadowolony z rezultatu.

Wczoraj pomimo padającego deszczu przebiegłem lekkie 10 km po Wilnie. Chciałem rozbiegać zmęczone po półmaratonie nogi, ale też miałem nieodpartą ochotę spojrzenia na to miasto z perspektywy biegacza. Przebiegłem więc wileńską starówkę, wdrapałem się na wzgórze Giedymina skąd mogłem podziwiać panoramę miasta, następnie pobiegłem wzdłuż rzeki Wilia, na jednym z mostów przebiegłem na drugą stronę, dalej wzdłuż rzeki w kierunku Centrum, następnie ul. Giedimino wróciłem na starówkę, aż do Ostrej Bramy, gdzie miałem szczęście zobaczyć obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, który właśnie był odsłaniany. A moje wrażenia – biegaczy na trasie garstka, ale miasto jest piękne, pełne zabytków, zadbane, czyste, zielone. Warto tu przyjechać, pozwiedzać, pobiegać.

Adam Mickiewicz pisał: „Litwo, Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił…”, a ja napisałbym: Kto cię przebiegł :)


Litwa to kolejny punkt na mojej biegowej mapie. Muszę przyznać, że taka forma podróżowania niezwykle mi odpowiada – jadę gdzieś, startuje w zawodach, zwiedzam, biegam. Następny cel, już za dwa miesiące, Zurych i Szwajcaria.  






poniedziałek, 5 maja 2014

Bieg Konstytucji 3 Maja

Tegoroczny, XXIV Bieg Konstytucji 3 Maja nie należał do najprzyjemniejszych. Pogoda spłatała figla i zamiast biec w promieniach majowego słońca, biegliśmy w strugach deszczu. Mimo to bieg ukończyło ponad 3300 uczestników, a zwyciężył Michał Bernardelli z czasem 0:15:14.

Ja dobiegłem z wynikiem 00:18:44 i odczuwam pewien niedosyt, sądzę, że stać mnie na trochę lepszy czas, w granicach 18:30. Na pewno pogoda zrobiła swoje, nie lubię biegać w deszczu, dodatkowo nie do końca odzyskałem formę po przeciążeniu kolan, czasami zaboli jeszcze to tu, to tam. Ponadto wydaje mi się, że niewłaściwie rozłożyłem siły. Pierwszy kilometr 3:57, co było skutkiem przeciskania się przez pierwsze kilkaset metrów miedzy innymi startującymi, potem przyspieszyłem do 3:36, aby na trzecim kilometrze zwolnić do 3:57 (efekt podbiegu na Agrykolę), następnie znów przyspieszyłem do 3:44, a ostatni kilometr 3:21. Powinienem ustawić się bardziej z przodu, nie przyspieszać gwałtownie na 2 km ale też nie zwalniać tak mocno podczas podbiegu. Na szczęście nie przywiązuje dużej wagi do tego startu, aczkolwiek wnioski trzeba wyciągnąć.

Przede mną tydzień spokojnego biegania, gdyż już w niedzielę półmaraton w Trokach na Litwie. Troki to malownicze miasto położone 28 km na zachód od Wilna, otoczone lasami i jeziorami. W średniowieczu, do 1323r, Troki były stolicą Litwy. To ważny ośrodek kulturalno – historyczny, znajduje się tam gotycki zamek na wyspie, będący niegdyś dawną rezydencją wielkich książąt litewskich.


Zapowiada się świetna przygoda biegowa i sporo ciekawego zwiedzania. Relacja już za kilka dni.