niedziela, 19 kwietnia 2015

Wiosenny obóz w Międzyzdrojach

Po kilku miesiącach znów zawitałem do Międzyzdrojów. Kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, na początku grudnia zeszłego roku, pogoda była typowo jesienna – szaro, buro, chłodno. Tym razem świeci piękne słońce, choć jest dość chłodno, a miasto przygotowuje się do nowego sezonu turystycznego – już widać wzmożony ruch na plaży i na pobliskiej promenadzie, a w badziewnikach sprzedają turystyczne gadżety.

Przyjechałem tu na 5 dni, obóz ma charakter typowo sportowy, trenujemy dwa razy dziennie, szlifując formę przed Orlenem, to już ostatnie akcenty przed maratonem. Zaczęliśmy środowym, lekkim wprowadzeniem w trening (8km, rytmy), w czwartek siła biegowa (podbiegi), w piątek tempo (tysiączki) oraz sprawność (płotki i ćwiczenia z piłkami lekarskimi), w sobotę OWB (wybieganie 17km), a dziś na zakończenie obozu lekkie rozbieganie i kilka rytmów.

Międzyzdroje nieodłącznie kojarzą mi się z bieganiem. Warunki do uprawiania tej dyscypliny sportu są wręcz idealne – nowoczesny stadion lekkoatletyczny, świetne ścieżki biegowe w Wolińskim Parku Narodowym, łagodny, morski klimat, sportowy charakter Kamienicy Sporting, a przede wszystkim wykwalifikowana kadra trenerska i zfiksowani na punkcie biegania ludzie. Czego chcieć więcej??? Tu po prostu trzeba biegać.

Jednak staram się żyć nie tylko bieganiem, ale czerpać z innych uroków tego miejsca. Chodzę na długie spacery brzegiem morza, wystawiam twarz do wiosennego słońca, wdycham świeże, pełne jodu powietrze, słucham szumu fal i odgłosów przelatujących mew. To wszystko wydaje się sielankowe, trochę nierzeczywiste…, jednak czuję, że tu naprawdę odpoczywam, a jednocześnie ładuje akumulatory. Morze zawsze kojarzyło mi się ze skrajnościami, z jednej strony spokój, wyciszenie, a z drugiej nieskończoność aż po horyzont i ogromna energia jaka od niego bije. Staram się czerpać z morza całymi garściami.

Mam nadzieję, że za kilka miesięcy znów tu przyjadę, spotkam się ze znajomymi, potrenuję i zgromadzę energię na kolejne starty.