wtorek, 28 stycznia 2014

Gdy organizm mówi: nie chce mi się

Dziś zgodnie z planem powinienem zrobić 15 km wybiegania w tempie 5.10. Nie wyszedłem, nie biegałem, mój organizm powiedział: odwal się, nie chce mi się. Wczoraj też miałem wolne od biegania, aczkolwiek byłem na basenie, pływałem ok. 30 min, potem zaliczyłem saunę.

Co zrobić w sytuacji kiedy nam się nie chce? Czy zmusić się do treningu, czy jednak odpuścić?
Biegam już ponad rok i przez ten czas nauczyłem się odczytywać pewne sygnały wysyłane przez mój organizm. Obecnie biegam 5 razy w tygodniu, pokonując średnio dystans ok. 80 km tygodniowo. To całkiem sporo, taki trening musi się wiązać z odpoczynkiem i regeneracją. Wczoraj miałem intensywny dzień, sporo pracy, napięcia, wieczorem basen, spotkanie ze znajomy, położyłem się koło północy, obudziłem po 5 rano, dziś w pracy byłem na 8, kolejny dość intensywny dzień. Mało snu i regeneracji, a dużo zajęć, po południu czułem się rozbity, organizm mówił: nie chce mi się. Myślę, że w takiej sytuacji nie warto robić treningu na siłę, nie będzie on efektywny, nie sprawi mi przyjemności. Lepiej odpuścić, trochę poleniuchować, zrobić coś innego (uciąłem sobie popołudniową drzemkę, a wieczorem idę do kina na nowy film z Meryl Streep, którą uwielbiam). Pobiegam jutro. Niezaplanowana, jednodniowa przerwa nie wpłynie negatywnie na moją formę, a pozwoli oderwać się od codziennej rutyny. Oczywiście, muszę mieć świadomość tego, że takie „wagary” nie mogą zdarzać się zbyt często, plan ma swój cel, którym jest pobiec dobrze w Zurychu, a zatem nie wolno odpuszczać, ale na jeden dzień mogę sobie pozwolić J


Wracając do sobotniego biegu w Falenicy, są już oficjalne wynik 4 rundy: pobiegłem z czasem 41.44. Aktualnie jestem na 31 miejscu w kategorii open, a 7 w mojej kategorii wiekowej (M30), całkiem nieźle J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz