Praska strona Wisły jest ewenementem, gdyż brzeg rzeki nie został tutaj
uregulowany, tak jak to ma miejsce po drugiej stronie. Podobno w PRL były plany
uregulowania tej stron rzeki, jednak szczęśliwie nie starczyło na to pieniędzy.
I bardzo dobrze. Dzięki temu możemy się cieszyć malowniczą linią brzegową
Wisły, z drzewami, krzakami, plażami, wysepkami. Niespotykane w innych
stolicach europejskich bogactwo fauny i flory. I pośród tego utwardzona ścieżka
do biegania, spacerowania, jazdy na rowerze. Po prostu cudnie. I jak tu nie
biegać!
Trening zaczynam najczęściej na plaży, przy Moście Łazienkowskim,
biegnę w kierunku Mostu Poniatowskiego, mijam plażę po prawej stronie, po lewej
Stadion Narodowy, dalej Most Kolejowy i Świętokrzyski, kilkaset metrów za
mostem trzeba wbiec na chodnik przy Wybrzeżu Helskim, mijam Port Praski, jednakże
chwilę później znów wbiegam na ścieżkę, dalej mijam Most Śląsko – Dąbrowski, po
lewej stronie rozpościera się piękny widok na starówkę, a po prawej stronie
Park Praski i zoo. Dobiegam aż do Mostu Gdańskiego, pod mostem jest podbieg i
dalej prosto, aż do Mostu Grota. Ten odcinek to ok. 9 km, a zatem biegając tam
i z powrotem można przebiec dystans blisko 20 km, całkiem przyzwoite, dłuższe wybieganie.
Dla mnie największym atutem tej ścieżki jest natura, można się tu poczuć
jakby się było poza miastem, oderwać się od tego całego szumu i zgiełku. Zieleń,
drzewa, woda, ptaki… Do tego biegniemy nie po asfalcie, a po ziemi, jedynie
odcinek wzdłuż zoo został pokryty asfaltem, ale mam nadzieję, że kiedyś
zostanie on zerwany i powstanie utwardzona ścieżka.
Co ciekawe przez lata praskie wybrzeże Wisły było zapomniane, jednakże
od pewnego czasu stało się ono bardzo popularne. Latem nad Wisłę ciągną tłumy,
cieszy mnie, byleby Ci wszyscy, którzy korzystają z uroków tego miejsca mniej
śmiecili i sprzątali po sobie.
Nad Wisłą biegam prawie cały rok, rzadziej zimą, gdyż trudno tam trenować
po zapadnięciu zmroku, ścieżka siłą rzeczy jest nieoświetlona.
Uwielbiam to miejsce i polecam każdemu, jeśli nie na bieganie, to na
rower lub chociażby spacer.
A teraz krótko o treningu. Po Falenicy zrobiłem sobie dwa dni wolnego,
gdyż lekko nadwyrężyłem prawy staw biodrowy, ale dziś już normalny trening,
zrobiłem godzinne wybieganie, 30 min biegałem sam, później kolejne 30 min wspólnie
z nightrunners, łącznie ponad godzina biegania w tempie ok. 5,00 .
Co do Falenicy, spotkało mnie dziś miłe zaskoczenie, przyszły wyniki,
miałem czas 40:57, a zatem lepszy od ostatniego o 1:03 i to pomimo rozwiązanej
sznurówki i problemów z GPS. Ha ha tak trzymać! J
W takich okolicznościach natury to nawet mp3 nie jest potrzebne:) flora i fauna zapewnia wszystko:) aż z ciekawości przejrzę trasę na street view :)
OdpowiedzUsuńKiedyś przebiegniemy ją razem.
Usuń