Jak pisałem kilka dni temu jednym z moich noworocznych postanowień jest
spać więcej, a zatem wczoraj wieczorem położyłem się ok. 22.30 z nadzieją na
głęboki, ośmiogodzinny sen. Zasnąłem szybko, spałem dobrze, ale obudziłem się
ok. 4.30… 6 godzin, trochę mało, myślałem, że zasnę ponownie, ale nic z tego,
wierciłem się w łóżku do 5.00, wstałem i poszedłem biegać. Planowo miałem
zrobić rozbieganie 50 min + rytmy 5 x 80 m. Z uwagi na to, że wczoraj na
allianzowym treningu biegaliśmy rytmy 10 x 100m, zastąpiłem je jedną serią
skipów A, B, C. Więcej nie udało mi się zrobić, bo musiałem pilnie wracać do
domu, cóż odezwała się wieczorna kolacja… biegacze czasami tak mają ;)
Biegłem moją standardową trasę przy krótszych wybieganiach: kanałek
przy Międzynarodowej, Park Kamionkowski, Al. Wedla i potem pętle w Parku
Skaryszewskim. Tempo spokojne 5,30. Myślałem, że o tej porze nikogo nie
spotkam, 5.00 rano, gwiazdy, księżyc, komu by się chciało biegać. Ha ha myliłem
się, w parku spotkałem trzech biegaczy. Czyżby chłopaki też nie mogli spać?
Zastanawiam się , co zrobić z tym moim kiepskim spaniem. Kiedy się dziś
obudziłem, nie byłem niewyspany, dobrze wypoczęty też nie. Myślę, że przy
pięciu treningach w tygodniu powinienem jednak spać więcej. Sen to w końcu regeneracja.
Boję się, żeby nie odbiło się to na mojej formie i późniejszych wynikach…
Może ktoś ma jakieś pomysły na walkę z bezsennością? Piszcie,
komentujcie.
Udało się :) Dziś spałem prawie 8 godzin.
OdpowiedzUsuń