piątek, 17 stycznia 2014

Miejsca w których biegam vol 3: szybkość na Stadionie Narodowym

Powszechna radość zapanowała wczoraj wśród biegaczy bo spadł śnieg i wreszcie będzie można potrenować w zimowej scenerii. Niestety nasza radość nie trwała zbyt długo, dziś w Warszawie deszcz, a biały puch zamienił się w breję. Szkoda, bo miałem ochotę pośmigać po parku. Rozsądek wziął jednak górę, odpuściłem, w taką pogodę buty i skarpety momentalnie byłby mokre, a jakoś nie mam ochoty na przeziębienie. Biegałem przez ostanie 3 dni, więc dzień przerwy dobrze mi zrobi. Wyjdę jutro.

Wczoraj trenowałem szybkość na koronie Stadionu Narodowego. Na początku zrobiłem kilkukilometrową przebieżkę, następnie porządną rozgrzewkę. Właściwy trening to 2 x 4 km, z czego pierwsza seria w tempie 4.05 a druga w tempie 3.55, tak przynajmniej planowałem. Na początek przebiegłem jedno kółko aby złapać rytm, po czym ruszyłem. Pierwsze okrążenie spokojnie 4.11, przyspieszyłem, 4.03, 4.02, 4.01. Przerwa na trucht 6 min. Druga seria mocniej: 3.53, 3.51, 3.53 i ostatnie okrążenie ogień 3.42. Pobiegłem szybciej niż zakładał plan, byłem trochę zmęczony, ale to takie zmęczenie fajne, dające satysfakcję. Wróciłem do domu biegnąc spokojnie, na koniec zrobiłem rozciągnie.

Do treningów szybkościowych polecam Wam koronę Stadionu Narodowego. Szeroka aleja z równym asfaltem, do tego wymalowane podziałki co 100m. Jedno okrążenie to dokładnie 1 km. Jedyny mankament to wiatr, na koronie czasami mocno wieje.


Życzę wszystkim udanego, biegowego weekendu, może jednak spadnie śnieg i utrzyma się na dłużej J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz