wtorek, 18 marca 2014

Bieganie po Parque dos Nacoes

Uwielbiam biegać na wyjazdach. Odkąd zacząłem biegać, jeśli gdzieś jadę, zawsze wrzucam buty biegowe do walizki. 
Do Lizbony przyjechałem na półmaraton, więc siłą rzeczy buty musiałem zabrać. Ale założyłem je nie tylko na półmaraton. Dziś nie wytrzymałem i pomimo, że byłem dość zmęczony po powrocie z Sintry, postanowiłem pobiegać. Buty na nogi, sznurówki zawiązane, zegarek na rękę  i fru, bez konkretnego planu, po prostu czysta przyjemność. Moje nogi zaciągnęły mnie aż do Parque dos Nacoes, nowej dzielnicy Lizbony, wybudowanej na światową wystawę Expo ’98. Sądziłem, że podobnie jak w Sewilli, będzie to teren podupadający, wymarły. Otóż nie, dzielnica ta żyje, jest tu dużo biur, centrów handlowych, oceanarium, marina. Ciekawa, nowoczesna architektura. Po drodze minąłem kilkunastu biegaczy. Ale najbardziej podobał mi się most Vasco da Gama, nazwany imieniem słynnego portugalskiego żeglarza z okazji pięćsetnej rocznicy odkrycia przez niego drogi do Indii. Most ma ponad 17 km długości, jest to najdłuższa przeprawa w Europie i robi duże wrażenie, trzeba się mocno przyglądać, aby zobaczyć jego koniec. Jakie byłoby to przeżycie móc przebiec taki most… Może kiedyś nadarzy się taka okazja. Wróciłem do mieszkania tą samą drogą, robiąc ostatecznie prawie 18 km J
Nie lubię biegać z komórką, ale żałuję, że tym razem jej nie wziąłem, zrobiłbym kilka fotek. Trudno, to co widziałem, mam w głowie.

Moja rada – jeśli gdzieś jedziecie, zawsze zabierajcie ze sobą buty biegowe, to spora frajda biegać w nowym miejscu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz