Dwa tygodnie po powrocie z Lizbony znów zawitałem
na Płw. Iberyjski, tym razem do Walencji. Nie da się ukryć, mam słabość do
krajów południowej Europy, a w szczególności do Hiszpanii. Lubię ten język,
lubię tę atmosferę, słońce, architekturę, ludzi.
Musiałem spakować się w bagaż podręczny i nie miałem
miejsca na dwie pary butów. Nie chciałem odpuścić biegania w Walencji,
zdecydowałem więc, że założę New Balance w których dawniej biegałem, ale z
uwagi na brak odpowiedniej stabilizacji musiałem odstawić je na półkę. Buty te
nie straszą wyglądem, mogłem więc wyjść w nich na miasto. Okazało się, że są
idealne do chodzenia, a jeśli przebiegnę w nich kilkanaście kilometrów, to też
się nic nie stanie.
Tuż obok mojego hostelu zlokalizowany jest największy
park w Walencji – Jardin del Turia, znajdujący się w dawnym korycie rzeki
Turia. Warto przytoczyć, jak doszło do powstania tego ogrodu. W październiku
1957r rzeka Turia wystąpiła z brzegów powodując największą w historii miasta
powódź, na skutek której zginęło 81 osób, zalana została duża część starego
miasta, straty materialne były ogromne. Po powodzi rząd oraz władze lokalne
podjęły decyzję o przesunięciu koryta rzeki na południe. W starorzeczu
planowano początkowo wybudowanie autostrady, jednakże na skutek nacisków
mieszkańców porzucono te plany i zdecydowano się przekształcić dawne koryto
rzeki Turia w ogród. W 1986r park udostępniono mieszkańcom.
Powódź 1957r.
Park ma ok. 10 km długości i biegnie przez centrum
miasta, stanowi granicę Starego Miasta (Ciutat Vella) oraz dzielnicy L’Eixample
i kończy się na nowoczesnym kompleksie architektonicznym Ciudad de las Artes i
las Ciencias. Przecina go kilkanaście mostów, w parku znajdują się boiska,
korty tenisowe, place zabaw, słowem pełna infrastruktura rekreacyjno –
sportowa.
W Jardin del Turia biegałem wczoraj i dziś rano.
Biegało się rewelacyjnie, świetne tereny, piękna pogoda, po drodze mogłem
podziwiać stare i nowoczesne mosty zbudowane nad korytem rzeki. Mijałem dziesiątki
biegaczy, wcale im się nie dziwie, bieganie w Jardin del Turia to czysta
przyjemność. Wprawdzie nie zamieniłbym ścieżki biegowej po praskiej stronie
Wisły w Warszawie na żaden inny park, ale zazdroszczę Walencjanom tych terenów.
To fantastyczne miejsce do uprawiania sportu, spacerów, czy też chwili relaksu.
Jeśli kiedyś odwiedzicie Walencję, to koniecznie pobiegajcie lub pospacerujcie
w tym ogrodzie, naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz