sobota, 12 kwietnia 2014

Rotawirus na Orlen

Po powrocie z Walencji spotkała mnie mało przyjemna niespodzianka – złapałem rotawirusa. Wszelkie treningi jakie zaplanowałem przed Orlenem, musiałem odłożyć na półkę, a bieganie po parku zmuszony zostałem zamienić na bieganie do toalety… No cóż zdarza się. Szczęśliwie w Orlenie biegnę na 10 km a nie dystans maratonu, poza tym nie traktuję tych zawodów priorytetowo, stanowią jedynie kolejny etap w przygotowaniach do półmaratonu na olimpiadzie w Zurychu.

Rotawirus to wyjątkowo złośliwa bestia. Chory non stop się poci, ma temperaturę i co chwila biega do toalety. Do tego drastycznie spada apetyt, co powoduje spadek wagi i osłabienie organizmu. Choroba pojawia się nagle, ma dość intensywny przebieg, ale szczęśliwie dość szybko przechodzi. A jak z nim walczyć? Kładziemy się do łóżka, bierzemy lek na biegunkę, priobiotyk, lek nawadniający i uzupełniający elektrolity, pijemy dużo wody, jemy lekkostrawne potrawy. Po 2 -3 dniach powinno przejść.

A zatem moje uczucia przed Orlenem są dość mieszane. Zamierzałem pobiec poniżej 40 min, ale jestem trochę osłabiony, więc nie wiem czy się uda. Dobrze, że nie biegnę maratonu, bo to byłby spory problem, nie wiem, czy wystarczyłoby mi sił.

Dwa dni temu odebrałem pakiet startowy na Orlen, przy okazji pokręciłem się trochę po błoniach Stadionu Narodowego, które zamieniły się w duże miasteczko biegaczy. Wszystko przygotowane z dużym rozmachem, za metą zlokalizowano depozyty, przebieralnie, hale masaży, do tego przygotowano strefę dla kibiców i dzieci, strefę gastronomiczną i sanitarną. W biurze zawodów, gdzie odbierałem pakiet, zorganizowano stoiska Expo dla wystawców. Tam jednak praktycznie nic się nie działo, wystawcy pojawią się pewnie dopiero w weekend.


Wczoraj zrobiłem lekkie, ośmiokilometrowe rozbieganie. Biegło mi się dobrze, więc liczę, że jutro wszystko ułoży się po mojej myśli. 

W niedzielę nie tylko Orlen, ale także maraton w Łodzi. Powodzenia dla wszystkich startujących. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz