W miniony
piątek poleciałem na weekend do Frankfurtu nad Menem. Był to dość spontaniczny
wyjazd. We Frankfurcie mam znajomego, który na początku lipca opuszcza Niemcy i
wyjeżdża na rok do Singapuru, a zatem była to ostatnia okazja, żeby się
spotkać. Dla mnie to już normalne, że na wszelkie wyjazdy, krótsze i dłuższe,
zabieram buty biegowe. I tym razem nie mogło być inaczej. Jeszcze w czwartek
wieczorem spakowałem do bagażu podręcznego buty i strój do biegania.
Mój znajomy Andy gra w siatkówkę i akurat w ten weekend miał turniej, w którym brała udział jego drużna. Rozgrywki miały trwać prawie cały dzień. W sobotę rano pojechaliśmy do Schwanhaim, na południe
Frankfurtu, gdzie odbywały się zawody. Przez dwie godziny kibicowałem siatkarzom,
a później, lekko już znużony śledzeniem rozgrywek, postanowiłem pobiegać. W
planach miałem długie, 18 km rozbieganie. Tak się świetnie złożyło, że
Schwanhaim to duży kompleks leśny, a zatem warunki do biegania były idealne.
Pogoda również odpowiednia, jakieś 20°C i chmury. Ruszyłem w las, głęboko wdychając świeże,
pachnące powietrze. Las poprzecinany był równymi, szutrowymi alejami. Biegło
się bardzo komfortowo. Musiałem jedynie uważać na przechodzące po ścieżkach chrabąszcze
i żuki, nie chciałem któregoś z nich rozdeptać. Las ciągnął się kilometrami, w
pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że przebiegłem już prawie 10 km, a końca
lasu nie było widać. Nie chciałem oddalać się zbyt daleko, więc zawróciłem i tą
samą drogą wróciłem w okolice hali, w której odbywał się turniej.
Był to
niezwykle przyjemny bieg. Pakując przed wyjazdem buty do walizki sądziłem, że
będę raczej biegać po mieście, a spotkała mnie prawdziwa leśna przygoda, super :)
A co się tyczy
samego Frankfurtu, to typowe miasto biznesowe, w którym swoje siedziby i
oddziały mają największe instytucje finansowe świata, jak chociażby Europejski
Bank Centralny. Frankfurt został bardzo zniszczony podczas II wojny światowej i
niestety odbudowano jedynie niewielką jego część. Mieszczańskie kamienice
zastąpiono współczesnym budownictwem, które nie zrobiło na mnie większego
wrażenia. Warto jednak przyjechać, zobaczyć i ocenić samemu, a jeśli wyjazd
połączymy z bieganiem, to udany weekend murowany!