niedziela, 22 marca 2015

Budapeszt

Zakochałem się w Budapeszcie :) Lubię podróżować, wychodzę z założenia, że w każdym kraju jest coś ciekawego do zobaczenia, ale Budapeszt wyjątkowo mnie urzekł i zapadł w pamięć. Byłem tam raptem dwa dni, to zdecydowanie za krótko. Udało mi się jednak zobaczyć to miasto w nocy i za dnia, w promieniach wiosennego słońca. Nocą, to miasto światła, efektywnie oświetlone mosty i budynki odbijają się w wodach Dunaju. Przez 3 godziny spacerowałem wzdłuż rzeki, przechodząc mostami raz na jeden, raz na drugi brzeg. Za dnia Budapeszt to dumne, majestatyczne miasto, trochę przypominające Wiedeń. Jednakże czuje się tu pewną lekkość, polot, co odróżnia to miasto od austriackiej stolicy. Może to uśmiechnięci ludzie, może soczysty, czerwony kolor węgierskiej papryki, a może promienie słońca, które towarzyszyły mi podczas pobytu.

Biegałem tam, nie mogło być inaczej. Buty biegowe to element każdego mojego podróżnego ekwipunku. Budapeszt raczej nie jest przyjazny biegaczom, nie ma tyle parków jak w Warszawie, wszędzie budynki, chodniki, niewiele drzew, takie jest moje wrażenie. Jest jednak miejsce zgoła inne od całego miasta, swoista Mekka tutejszych sportowców – to Wyspa Maragret. Znajdują się na niej baseny, korty, boiska, a brzegiem wyspy wytyczono ścieżkę biegową o długości ok. 5 km. Można tu nieźle pobiegać, podziwiając budapesztańskie widoki.

Mamy w Polsce polityka, który chciałbym mieć Budapeszt nad Wisłą. Ja też chcę! Ale nie w przenośni, tylko tak naprawdę, z całym jego pięknem. Obiecałem sobie, że kiedyś tam wrócą i pobiegnę w półmaratonie, albo maratonie :)

Most Łańcuchowy nocą:

Widok na  Budapeszt ze Wzgórza Gellerta:

Ścieżka biegowa na Wyspie Margaret:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz