niedziela, 9 lutego 2014

Plan biegowy

Mam już nowy plan biegowy na najbliższe półtora miesiąca, aż do półmaratonu w Lizbonie 16.03.2014r.

Ktoś może się zapytać: a po co do biegania plan? Przecież wystarczy założyć buty i biegać. Tak łatwo nie ma. Wszystko zależy od tego jaki stawiamy sobie cel. Jeśli biegamy jedynie dla przyjemności, nie startujemy w zawodach, nie zależy nam na osiąganiu coraz lepszych wyników, to plan biegowy rzeczywiście nie jest potrzebny.

Jeśli jednak zależy nam na coraz lepszych czasach, startujemy w zawodach, mamy określone założenia, to biegowy rozkład jazdy jest niezbędny. Nie wystarczy jedynie biegać, trzeba robić treningi na siłę biegową, wytrzymałość, szybkość, sprawność. Muszą być ono odpowiednio skoordynowane z dłuższymi wybieganiami. Niezbędny jest także odpowiednio zaplanowany czas na regenerację, bez której nie da się osiągać coraz lepszych wyników. W to wszystko trzeba wpleść sprawdziany i starty w zawodach, dzięki czemu będziemy wiedzieli, czy nasze treningi dają rezultaty i widoczny jest progres. Mądry plan biegowy powinien zatem uwzględniać wiele elementów, po to aby  finalnie przygotować nas do wybranego startu i aby przebiec zawody w wyznaczonym czasie.

Osobiście nie jestem zwolennikiem gotowych, dostępnych w internecie planów biegowych. Plan jest rzeczą bardzo indywidualną. Powinien być przystosowany do naszego poziomu zaawansowania, do naszych założeń, naszego rozkładu dnia. Najlepiej gdy układany jest przez trenera, znającego nasze możliwości i założenia biegowe.

Lubię mieć plan, gdyż lubię funkcjonować według określonego rozkładu, mam wtedy wszystko poukładane. Staram się trzymać planu biegowego, oczywiście zdarzają się sytuację, kiedy wprowadzam drobne modyfikacje, przesuwam jakieś biegi, staram się robić to jak najrzadziej, ale czasami życie rządzi się swoimi prawami. Przede wszystkim zwracam uwagę na akcenty siłowe, wytrzymałościowe, szybkościowe, te muszą być zrealizowane. Biegam je najczęściej w tygodniu, to mocne, ale krótkie treningi, trwają około 1,5 godziny, więc spokojnie można je realizować po pracy. Długie wybiegania robię w weekendy, kiedy mam więcej czasu, nie muszę się wtedy spieszyć.

A jak wyglądało moje bieganie w tym tygodniu - od niedzieli do wtorku z uwagi na przeziębienie, miałem przerwę, we środę łagodny trening allianzowy, w czwartek 12 km rozbiegania, piątek basen i sauna, a w sobotę długie wybieganie z ekipą Romka, w sumie 21 km przy średnim tempie 5,25. Pogoda na bieganie była rewelacyjna, tyle że brnęliśmy po kostki w mokrym śniegu, w butach chlupała woda, takie uroki biegania w roztopy.


Przed chwilą oglądałem skoki narciarskie w Soczi – brawo Kamil!!!




1 komentarz:

  1. Może stąd przeziębienie, gdy się biega po kostki w wodzie :P

    OdpowiedzUsuń