niedziela, 22 maja 2016

Nieszczęsne więzadło

Minął już ponad miesiąc od maratonu w Rotterdamie, a ja ciągle walczę z kontuzją lewej łydki. Jeszcze przed maratonem zaczęło coś się dziać z moją lewą nogą. Podczas biegania odczuwałem nieprzyjemny ból od połowy łydki, aż do stawu skokowego. Nie był to ból silny, taki, który wykluczałby mnie z treningów, pojawiał się na początku biegania i ustępował wraz z rozgrzaniem mięśni. Chłodziłem bolące miejsce i smarowałem maścią przeciwbólową, co przynosiło czasową ulgę. Przed samym maratonem przykleiłem na zewnętrzną część łydki plaster przeciwbólowy. Sądzę, że ten zabieg, jak i silna adrenalina przed maratonem, spowodowały, że podczas biegu praktycznie nie odczuwałem żadnych dolegliwości.

Niestety zaraz po maratonie uraz powrócił ze zdwojoną siłą. Każde truchtanie powodowało dyskomfort. Biegałem jednego dnia, potem robiłem dwa – trzy dni przerwy i znów wychodziłem na trening, bolało. Doszedłem do wniosku, że to błędne koło i trzeba je przerwać. Dalsze bieganie jedynie pogłębiało uraz. Poszedłem do ortopedy. Lekarz przeprowadził ze mną wywiad i dokładnie zbadał mi nogi. Postawił diagnozę, iż najprawdopodobniej mam zapalenie więzadła mięśnia strzałkowego, wywołane przeciążeniami. Stwierdził, że z uwagi na moje płaskostopie, mogę być szczególnie narażony na takie urazy. Dodatkowo lekarz zalecił wykonanie USG, aby wykluczyć możliwe mechaniczne zmiany w strukturze mięśni. Szczęśliwie USG nic nie wykazało. Podczas kolejnej wizyty lekarz skierował mnie do fizjoterapeuty na ćwiczenia, dzięki którym z jednej strony mam rozmasować i rozbić ponaciągane mięśnie (rolowanie), z drugiej zaś wzmocnić mięśnie stopy, strzałki i Achillesa (ćwiczenia z taśmą).

Ćwiczyłem już kilka razy i chyba zauważam pierwsze efekty – noga nie boli podczas wchodzenia po schodach, co wcześnie powodowało lekki dyskomfort. Póki co nie biegam i myślę, że jeszcze przez tydzień odpuszczę. Trochę mnie nosi i z zazdrością patrzę na innych biegaczy trenujących w parku, ale rozsądek bierze górę – muszę się wyleczyć na dobre. Póki co przerzuciłem się na rower. Liczę, że od czerwca wrócę do regularnych treningów, tym bardziej, że jestem zapisany na Nocny Wrocław Półmaraton, który odbędzie się 18 czerwca. Rekordu zapewne nie będzie, bo nie trenuję, ale chciałbym pobiec, chociażby treningowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz