W minioną sobotę wystartowałem w 4. PKO Nocnym
Wrocław Półmaratonie. Udział w tym biegu zaplanowałem już dawno, a pakiet
startowy zdobyłem „rzutem na taśmę” podczas dodatkowej rejestracji uczestników.
Do Wrocławia przyjechałem w sobotę w południe. Z
dworca od razu udałem się po pakiet startowy do biura zawodów, które mieściło
się na terenie Stadionu Olimpijskiego. Tam też zlokalizowany były start i meta.
Po odebraniu pakietu wróciłem do centrum miasta, zameldowałem się w hotelu,
skąd udałem się na obiad i krótkie zwiedzanie Wrocławia. Do hotelu wróciłem
późnym popołudniem. Akurat nad miastem zaczęły gromadzić się burzowe chmury,
chwilę późnej lunęło. Pełen obaw, że będę musiał biec w strugach deszczu,
położyłem się do łóżka na dłuższą drzemkę. Gdy obudziłem się przed 20.00 za
oknem panował przyjemny wieczór, było rześko i bezchmurnie. Wyszykowałem się na
bieg i tramwajem pojechałem na start półmaratonu. Po drodze nie obyło się bez
przygód – jakieś dwa kilometry przed Stadionem Olimpijskim tory tramwajowe
zostały zablokowane przez interweniującą straż pożarną, więc na start musiałem
dojść pieszo, przy okazji po drodze zrobiłem rozgrzewkę.
Półmaraton wystartował punktualnie o 22.00. W biegu
wzięło udział blisko 9,5 tyś. uczestników. Trasa biegu prowadziła ulicami
centrum Wrocławia, a biegaczom na wybranych punktach trasy towarzyszyła muzyka
klasyczna.
Zwyciężył Kenijczyk Dominic Mailu Musyimi z czasem 01:03:04, a najlepszy wśród Polaków Marcin Chabowski dobiegł trzeci z czasem 01:03:09. Wśród kobiet najlepsza była Białorusinka Maryna Damantsevich
(01:13:13), moja faworytka Iwona Lewandowska była druga (01:14:07).
Ja od początku planowałem biec treningowo.
Doszedłem do wniosku,, że po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją, ściganie
się nie ma większego sensu. Biegłem na 1:30, ostatecznie metę przekroczyłem z
czasem 1:29:26, a zatem zgodnie z planem.
Od kilku osób słyszałem, że wrocławski nocny
półmaraton jest biegiem o niezwykłej atmosferze. W pełni się pod tym pospisuję.
Trasa biegu jest ciekawa, wije się wrocławskimi uliczkami i mostami, a miasto
nocą prezentuje się wspaniale. Całość dopełnia żywiołowy doping mieszkańców.
Kto jeszcze nie biegł we Wrocławiu, to gorąco zachęcam, warto tam wystartować.
Co do organizacji imprezy, to mam pewne ale… Po
ukończeniu biegu miałem spore trudności z powrotem do hotelu. Stadion
Olimpijski położony jest kilka kilometrów od śródmieścia i zwyczajnie nie
miałem jak wrócić po zawodach do hotelu. Nie kursowały tramwaje i autobusy, nie
było komunikacji zastępczej, nie mogłem dodzwonić się po taksówkę, więc dużą
część drogi powrotnej musiałem pokonać pieszo. Warto aby organizatorzy podczas
kolejnych edycji imprezy zadbali o lepszy transport dla uczestników.
A co się tyczy samego Wrocławia, to piękne miasto.
Ostatni raz byłem tam ponad 10 lat temu. Zapamiętałem Wrocław jako jeden wielki
plac budowy. Tymczasem teraz to wymuskana, zadbana, tętniąca życiem stolica
Dolnego Śląska. Turystom i mieszkańcom Wrocław oferuje wiele atrakcji,
szczególnie w tym roku w ramach Europejskiej Stolicy Kultury. Warto tu przyjechać i skorzystać z tej bogatej propozycji.
We Wrocławiu byłam tylko raz - miłość od pierwszego wejrzenia! Fajnie byłoby tam pobiegać :-)
OdpowiedzUsuń