wtorek, 13 maja 2014

Litwa na biegowo

Dobiegł końca długi weekend na Litwie, którego głównym punktem był niedzielny start w półmaratonie w Trokach.

O tej pięknej miejscowości wspominałem już w poprzednim poście. Wraz z przyjaciółmi przyjechałem tu w sobotnie popołudnie, aby odebrać pakiet startowy. Moją uwagę zwróciło niezwykłe otoczenie tego miejsca, Troki bowiem położone są na półwyspie otoczonym jeziorami i lasami. Ciekawe ukształtowanie terenu i dzika przyroda robią duże wrażenie. Sama miejscowość jest bardzo stara i urokliwa. Największe wrażenie zrobiła na mnie główna ulica miasta Karaimu, której nazwa pochodzi od rodzin karaimskich, sprowadzonych do Trok przez Wielkiego Księcia Witolda. Dzisiejsza ulica karaimska to zespół drewnianych parterowych domków z XIX w, pomalowanych w żywe kolory. Charakterystyczną cechą tych domków jest ściana frontowa, która zwykle ma trzy okna: jedno dla Boga, drugie dla księcia Witolda, a trzecie dla domowników. Bardzo ciekawym zabytkiem jest także trzynastowieczny, warowny zamek na wyspie. Budowę zamku rozpoczął książę Kiejstut, a zakończył jego syn Witold. Od 1408r była to główna rezydencja wielkich książąt litewskich.

Teraz kilka słów o półmaratonie. Trasa biegu była ciężka – kilka dużych podbiegów pokroju warszawskiej Agrykoli, liczne mniejsze pagórki i zbiegi, dużo zakrętów, zmienna nawierzchnia (asfalt, ubita ziemia, piach, kocie łby, drewniane mostki). Jednocześnie była to trasa bardzo ładna. Biegnąc mogłem podziwiać tutejsze uliczki, zabytki, cieszyć oczy niezwykłymi widokami, przyrodą, zielenią. Warunki pogodowe były zmienne, pochmurno, czasami na chwilę pojawiało się słońce. Na prostych, nieosłoniętych odcinkach trasy czułem silniejsze podmuchy wiatru. Pomimo trudnej trasy biegło mi się dobrze. Na starcie ustawiłem się w czołówce. Wystartowałem dość mocno, pierwszy kilometr pobiegłem w tempie 3.53, potem starałem się trzymać 4.00 – 4.05. Osiemnasty i dziewiętnasty kilometr pobiegłem odrobinę szybciej, lekko poniżej 4 min, niestety na dwudziestym zacząłem tracić siły i trochę zwolniłem. Bieg ukończyłem z czasem 1:25:54 zajmując 37 miejsce w kategorii generalnej i 24 w kategorii wiekowej. Biorąc pod uwagę trasę, jestem bardzo zadowolony z rezultatu.

Wczoraj pomimo padającego deszczu przebiegłem lekkie 10 km po Wilnie. Chciałem rozbiegać zmęczone po półmaratonie nogi, ale też miałem nieodpartą ochotę spojrzenia na to miasto z perspektywy biegacza. Przebiegłem więc wileńską starówkę, wdrapałem się na wzgórze Giedymina skąd mogłem podziwiać panoramę miasta, następnie pobiegłem wzdłuż rzeki Wilia, na jednym z mostów przebiegłem na drugą stronę, dalej wzdłuż rzeki w kierunku Centrum, następnie ul. Giedimino wróciłem na starówkę, aż do Ostrej Bramy, gdzie miałem szczęście zobaczyć obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, który właśnie był odsłaniany. A moje wrażenia – biegaczy na trasie garstka, ale miasto jest piękne, pełne zabytków, zadbane, czyste, zielone. Warto tu przyjechać, pozwiedzać, pobiegać.

Adam Mickiewicz pisał: „Litwo, Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił…”, a ja napisałbym: Kto cię przebiegł :)


Litwa to kolejny punkt na mojej biegowej mapie. Muszę przyznać, że taka forma podróżowania niezwykle mi odpowiada – jadę gdzieś, startuje w zawodach, zwiedzam, biegam. Następny cel, już za dwa miesiące, Zurych i Szwajcaria.  






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz