Dobiegł końca długi weekend na Litwie, którego głównym
punktem był niedzielny start w półmaratonie w Trokach.
O tej pięknej miejscowości wspominałem już w poprzednim
poście. Wraz z przyjaciółmi przyjechałem tu w sobotnie popołudnie, aby odebrać
pakiet startowy. Moją uwagę zwróciło niezwykłe otoczenie tego miejsca, Troki
bowiem położone są na półwyspie otoczonym jeziorami i lasami. Ciekawe
ukształtowanie terenu i dzika przyroda robią duże wrażenie. Sama miejscowość
jest bardzo stara i urokliwa. Największe wrażenie zrobiła na mnie główna ulica
miasta Karaimu, której nazwa pochodzi od rodzin karaimskich, sprowadzonych do
Trok przez Wielkiego Księcia Witolda. Dzisiejsza ulica karaimska to zespół
drewnianych parterowych domków z XIX w, pomalowanych w żywe kolory.
Charakterystyczną cechą tych domków jest ściana frontowa, która zwykle ma trzy
okna: jedno dla Boga, drugie dla księcia Witolda, a trzecie dla domowników.
Bardzo ciekawym zabytkiem jest także trzynastowieczny, warowny zamek na wyspie.
Budowę zamku rozpoczął książę Kiejstut, a zakończył jego syn Witold. Od 1408r
była to główna rezydencja wielkich książąt litewskich.
Teraz kilka słów o półmaratonie. Trasa biegu była ciężka –
kilka dużych podbiegów pokroju warszawskiej Agrykoli, liczne mniejsze pagórki i
zbiegi, dużo zakrętów, zmienna nawierzchnia (asfalt, ubita ziemia, piach, kocie
łby, drewniane mostki). Jednocześnie była to trasa bardzo ładna. Biegnąc mogłem
podziwiać tutejsze uliczki, zabytki, cieszyć oczy niezwykłymi widokami,
przyrodą, zielenią. Warunki pogodowe były zmienne, pochmurno, czasami na chwilę
pojawiało się słońce. Na prostych, nieosłoniętych odcinkach trasy czułem
silniejsze podmuchy wiatru. Pomimo trudnej trasy biegło mi się dobrze. Na
starcie ustawiłem się w czołówce. Wystartowałem dość mocno, pierwszy kilometr
pobiegłem w tempie 3.53, potem starałem się trzymać 4.00 – 4.05. Osiemnasty i
dziewiętnasty kilometr pobiegłem odrobinę szybciej, lekko poniżej 4 min,
niestety na dwudziestym zacząłem tracić siły i trochę zwolniłem. Bieg
ukończyłem z czasem 1:25:54 zajmując 37 miejsce w kategorii generalnej i 24 w
kategorii wiekowej. Biorąc pod uwagę trasę, jestem bardzo zadowolony z
rezultatu.
Wczoraj pomimo padającego deszczu przebiegłem lekkie 10 km
po Wilnie. Chciałem rozbiegać zmęczone po półmaratonie nogi, ale też miałem
nieodpartą ochotę spojrzenia na to miasto z perspektywy biegacza. Przebiegłem
więc wileńską starówkę, wdrapałem się na wzgórze Giedymina skąd mogłem
podziwiać panoramę miasta, następnie pobiegłem wzdłuż rzeki Wilia, na jednym z
mostów przebiegłem na drugą stronę, dalej wzdłuż rzeki w kierunku Centrum,
następnie ul. Giedimino wróciłem na starówkę, aż do Ostrej Bramy, gdzie miałem
szczęście zobaczyć obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, który właśnie był
odsłaniany. A moje wrażenia – biegaczy na trasie garstka, ale miasto jest
piękne, pełne zabytków, zadbane, czyste, zielone. Warto tu przyjechać,
pozwiedzać, pobiegać.
Adam Mickiewicz pisał: „Litwo, Ojczyzno moja! Ty jesteś jak
zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił…”, a ja
napisałbym: Kto cię przebiegł :)
Litwa to kolejny punkt na mojej biegowej mapie. Muszę
przyznać, że taka forma podróżowania niezwykle mi odpowiada – jadę gdzieś,
startuje w zawodach, zwiedzam, biegam. Następny cel, już za dwa miesiące, Zurych i Szwajcaria.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz