Podczas wczorajszego treningu spotkała mnie bardzo miła niespodzianka.
Truchtam na Agrykoli, a tu w pewnym momencie podbiega do mnie koleś w
niebieskiej koszulce i pyta: „Mikołaj biega?”. Jakież było moje zdziwienie, a
jednocześnie radość. Ktoś jednak od czasu do czasu czyta te moje wypociny! Tym
miłym człowiekiem okazał się niejaki baraszko, autor bloga Biegaj Sercem.
Zachęcam Was do czytania jego wpisów, koleś ma lekkie i barwne pióro, jego
teksty czyta się z dużą przyjemnością. Miło było Cię poznać biegaczu :)
U mnie trening w pełni. Niestety nogi odczuwają trudy intensywnego biegania
i czasami mam wrażenie, że są z kamienia, do tego odczuwam pewien dyskomfort w
kolanach. Staram się sporo rozciągać, ponadto do mojej aktywności włączyłem codzienną
podróż rowerem do pracy, tam i z powrotem jakieś 25 km, do tego basen dwa razy
w tygodniu. Dzięki temu uruchamiam inne partie mięśni, daję trochę wytchnienia
zbieganym nogom, a jednocześnie wprowadzam urozmaicenie w treningu.
Jazda do pracy rowerem to przyjemność i sporo korzyści. Taka poranna przejażdżka
świetnie wybudza, można się cieszyć widokiem porannej Warszawy i do tego sporo
zaoszczędzić na paliwie do auta :) Z moich obserwacji wynika, że coraz więcej
ludzi jeździ rowerem do pracy, myślę również że powoli zmienia się nastawienie
kierowców do rowerzystów, coraz częściej zjeżdżają, robiąc miejsce dla
zbliżającego się rowerzysty. Największy mankament to kiepska sieć ścieżek
rowerowych. Rowerem przemieszczam się z Saskiej Kępy aż do dzielnicy Włochy. Większą
część trasy pokonuję ulicami, przeciskając się miedzy samochodami, gdyż brak
jest ścieżek rowerowych. Mam nadzieję że z roku na rok tras dla rowerów będzie przybywać
i Warszawa doczeka się w końcu spójnej sieci ścieżek rowerowych.
A zatem, poza bieganiem, rower, pływanie lub inna aktywność, grunt żeby
się ruszać!