Siedzę na Plaza de la Virgen w Walencji, dookoła
zabytki i podziwiający je turyści, ktoś gra na skrzypcach, w pobliskiej
fontannie szumi woda, a ja postanowiłem napisać coś na bloga.
Do Walencji przyjechałem wraz z ekipą biegową w
zeszłą środę. Jakiś czas temu zapisaliśmy się na tutejszy półmaraton, z uwagi
na profil trasy, uważany za jeden z najszybszych biegów na tym dystansie. Zeszłoroczny
rekord to 59:10. Początkowo również moim zamiarem było powalczyć o życiówkę, jednakże
w związku ze spadkiem formy jaki mam ostatnio i dość marnym wynikiem z Biegnij
Warszawo 38:43, postanowiłem, że podejdę do tego półmaratonu na luzie i
pobiegnę go treningowo. Jak mówi Trener, ja już swoją pracę w tym sezonie
wykonałem, więc teraz czas na odpoczynek i bieganie dla czystej przyjemności. I
to był strzał w dziesiątkę.
XXV jubileuszowy półmaraton w Walencji odbywał się
w niedzielę 18 października. Trasa tego biegu,
płaska jak stół, wiła się ulicami nowej i starej Walencji. Start i meta
zlokalizowane były przy Marinie im. Króla Juana Carlosa, nieopodal plaży i
portu. Pogoda była ładna, niebo lekko zachmurzone, ale dość wysoka temperatura,
ponad 20°C, utrudniała bicie rekordów i ustanawianie nowych życiówek. Jednakże
to nie był mój problem, gdyż tak jak pisałem wcześniej, zamierzałem biec treningowo.
Wystartowaliśmy o godz. 9.00. Początkowo na trasie
panował spory ścisk, jednak już po kilometrze tłum biegaczy trochę się
rozrzedził. Zaplanowałem, że będę biegł w spokojnym tempie 4.10. Po 2-3
kilometrach dogrzałem się i bieg stał się czystą przyjemnością, nogi same mnie
niosły. Zwiedzałem Walencję. Stadion FC Valencia, Ciudad de las Ciencias i
Artes, mosty nad korytem dawnej rzeki Turia i potem stara Walencja (Plaza de
Ayuntamiento, dworzec Estacio Nord, Plaza de Torros). Na metę przybiegłem z
czasem 1:27:19, więc jak na treningowe bieganie, całkiem nieźle. Świetnie się
bawiłem. Po dość ciężkim sezonie potrzebowałem odskoczni, biegania na luzie i
Walencja mi to dała.
Co do organizacji biegu, hmmm myślę, że polscy,
rozpieszczeni biegacze byliby mocno zawiedzeni. Sądzę, że gdyby ta impreza
odbywała się w Polsce, to profil organizatora aż huczałby od negatywnych wpisów
i hejtów. No cóż, taka nasza natura. Miasteczko biegowe było skromne, dość
słabo oznaczone. Mało toalet, tylko 3 punkty nawadniania na trasie. Medal też
nie jakiś wyszukany. Na mecie biegacze otrzymywali torbę świeżych, soczystych
mandarynek, co moim zdaniem było świetnym pomysłem. W końcu Walencja to region
przepysznych cytrusów.
Mieszkańcy Walencji zgotowali biegaczom istną
fiestę. Było mnóstwo kibiców, dopingujących okrzyków, bębny, zespoły, muzyka,
to wszystko zagrzewało do biegu. Atmosfera to ogromy plus tej imprezy,
niwelujący niedociągnięcia organizacyjne.
Polecam wszystkim półmaraton w Walencji. Przy
odrobinie szczęścia, czytaj niskiej temperaturze, można tu zrobić życiówkę, bo
trasa biegu jest rewelacyjna, lecz jego największym atutem jest panująca tu
atmosfera i aplauz ze strony kibiców i mieszkańców. Warto przyjechać do
Walencji i po prostu cieszyć się bieganiem.
Tyle o samym biegu. A co najbardziej zaskoczyło
mnie w Walencji, patrząc z perspektywy biegacza? Przede wszystkim liczba
biegających osób. Są ich tłumy, serio, nie przesadzam. Nie widziałem czegoś
takiego. W kwietniu zeszłego roku zamieszczałem wpis o Jardin del Turia,
pięknym ogrodzie w Walencji, który powstał w dawnym korycie rzeki Turia. W
tymże ogrodzie dziesiątki ludzi biegają rano i wieczorem, mali i duzi, starzy i
młodzi, ścigacze i biegacze rekreacyjni. W parku jest zdecydowanie więcej osób
biegających niż spacerujących. Sam ogród jest istnym rajem dla biegaczy, od
mojej zeszłorocznej wizyty w Walencji, w Jardin del Turia pojawiła się 5km
szutrowa, ścieżka biegowa. Ścieżka ma specjalne oznakowanie, jest oświetlona i
priorytet mają na niej osoby biegające. Dla mnie, rewelacja! Widać, że władze
miasta stawiają na aktywny tryb życia mieszkańców, ci z kolei ochoczo z tego
wsparcia korzystają. Warto też zaznaczyć, że poza świetną infrastrukturą
biegową, w Walencji jest rozwinięty system ścieżek rowerowych, zauważyłem też
kilka boisk piłkarskich, stadiony lekkoatletyczne, korty tenisowe i inne
obiekty sportowe. Tylko brać przykład.
Walencja , 20.10.2015r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz