W miniony weekend w Parku Szczęśliwickim
na warszawskiej Ochocie rozgrywana była XI edycja sztafety maratońskiej Ekiden.
W zawodach brało udział w sumie 750
drużyn z różnych firm i klubów, a w każdej drużynie 6 zawodników, którzy
łącznie pokonywali dystans maratonu (kolejno 7,195 + 10 + 10 + 5 + 5 + 5 km),
czyli 42,195 km.
W sumie wystartowało blisko 5 000
biegaczy i jest to jedna z największych tego typu imprez w Europie.
Allianz reprezentowały 3 drużyny: Allianz
Running Team I, Allianz Running Team II, Allianz Running Team III.
Od samego początku przyświecało nam
hasło „1 cel – wygrywać razem!”, z którym biegamy na plecach naszych firmowych
koszulek. Ono najlepiej oddaje ducha naszego Zespołu. Zazwyczaj, gdy stajemy
indywidualnie, stojąc na linii startu jesteśmy tylko my i dystans do pokonania,
w przypadku sztafety jest inaczej – liczy się wynik całego zespołu i każdego
biegacza z osobna. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, nikt nie odpuszcza
bo wie, że tego dnia nie biegnie tylko dla siebie, a taka myśl, niesie jeszcze
bardziej, czego dowodem jest kilka indywidualnych rekordów życiowych na trudnej
i krętej trasie.
Ten sportowy duch Zespołu doprowadził
nas również do sukcesu – Zespół Allianz Running Team I, z łącznym czasem
02:46:56 zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji ubezpieczeniowców oraz
19 w klasyfikacji generalnej!
Allianz Running Team II z łącznym czasem 03:01:37 zajął siódme miejsce
w klasyfikacji ubezpieczeniowców oraz 58 w klasyfikacji generalnej.
Allianz Running Team III z łącznym
czasem z łącznym czasem 03:31:13 zajął 22 miejsce w klasyfikacji
ubezpieczeniowców oraz 354 w klasyfikacji generalnej.
Super, jesteśmy najszybszą firmą
ubezpieczeniową w Polsce!!!
Gratulacje dla biegaczy i podziękowania
dla kibiców, którzy gorąco nas dopingowali.
W całej tej beczce miodu jest jednak
łyżka dziegciu – mój start nie należał do najlepszych, dystans 10 km przebiegłem
w czasie 38:32, czyli ponad pół minuty gorzej niż wynosi moja życiówka na tym
dystansie. To nie był mój dzień, wystartowałem za szybko, nie zadziałał GPS w
zegarku, nie mogłem złapać odpowiedniego tempa, drugą połowę dystansu pobiegłem
wolniej. Sądzę, że kiepski bieg może być efektem pomaratońskiego zmęczenia, mój
organizm ewidentnie jeszcze nie doszedł do siebie. Trenerzy biegowi twierdzą,
że okres regencji po maratonie może trwać nawet miesiąc.
Szczęśliwie była to sztafeta, liczyła
się wspomniana już reguła jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, a zatem mój
gorszy wynik poprawili koledzy z teamu, którym poszło lepiej. Zgrani,
zmotywowani, silni Zespołem zwyciężyliśmy i to się liczy!