W ostatnią niedzielę biegłem w BMW Półmaratonie
Praskim. Była to już trzecia edycja biegu. Startowałem również w dwóch poprzednich. Od
kilku lat mieszkam na Saskiej Kępie, jestem silnie związany z tą częścią
Warszawy, więc nie ma się co dziwić, że BMW jest już stałym punktem w moim
biegowym kalendarzu. Dodatkowo bieg ten idealnie wpisuje się w przygotowania do
jesiennego maratonu.
Lubię ten półmaraton za świetną, miłą dla oka
oprawę, za doskonałą organizację, za to, że mam okazję pobiegać po okolicy
która jest mi bliska na co dzień. Każdy biegacz ma swoje typy, zawody z którymi
w jakiś sposób jest związany. Dla mnie to BMW i Biegnij Warszawo.
Początkowo sądziłem, że niedzielny półmaraton
będzie dobrym sprawdzianem przed wrześniowym maratonem. Po głowie chodziła mi myśl,
żeby pobiec życiówkę, czyli poniżej 1:21:36… Niestety pogoda, ale też słabsza
forma niż w zeszłym roku, pokrzyżowały moje plany. W niedzielę po prostu żar
lał się z nieba i pomimo, że półmaraton wystartował wcześnie, bo o 8:30 rano,
niewiele dało się zrobić. Podczas pierwszych kilometrów temperatura była
jeszcze znośna, później słupek rtęci mocno poszedł w górę przekraczając 30°C.
Żeby pobiec poniżej 1:21:30 musiałem trzymać tempo w okolicach 3:50/km. Mniej
więcej na 5 km odpuściłem i zbliżyłem się do 4:00/km. Na ostatnich kilometrach
spadłem na 4:10/km. Ostatecznie metę przekroczyłem z czasem 01:25:59. Wynik
poniżej moich oczekiwań, ale przy takiej temperaturze trudno było o lepszy rezultat.
Dodatkowo traktowałem ten bieg jako przedmaratoński trening – przed startem
przebiegłem 5km, rozgrzałem się dobrze, a po zawodach roztruchtałem dodatkowe 4
km. W sumie wyszła porządna 30tka.
Indywidualnie nie udało mi się wybiegać dobrego
rezultatu, jednak zespołowo, jako Allianz Running Team poszło nam całkiem
nieźle. Zajęliśmy pierwsze miejsce w kat. firm i trzecie w kat. drużynowej. Bardzo
cieszy mnie to podwójne podium :)
BMW przygotowane było bardzo dobrze. Przy takim
upale liczyła się przede wszystkim woda. Było chyba sześć punktów nawadniania, wolontariusze
polewali biegaczy na trasie, do tego rozstawiono kilka kurtyn wodnych. Wody
było tak dużo, że na ostatnich kilometrach miałem w butach kałużę. Miasteczko biegowe
zlokalizowano w Parku Skaryszewskim, gdzie w cieniu drzew można było odetchnąć
po starcie. Trasa biegu przyjemna, wiodła przez Kamionek, Grochów, Saską Kępę,
Gocław, Wał Miedzeszyński i Starą Pragę.
W przyszłym roku pewnie ponownie stanę na starcie
BMW Półmaratonu Praskiego, liczę, że kolejnym razem rezultat będzie lepszy.
Co poza tym słychać w temacie biegania? W tym roku
mało startuję, bardziej skupiam się na treningach i przygotowaniu do jesiennego
maratonu w Berlinie. Mój cel to złamać 3 godz, niezmienne wyzwanie… Pod koniec
lipca biegłem w 26. Biegu Powstania Warszawskiego. Wynik 39:45 nie powala. W
międzyczasie byłem także w Dreźnie. To miasto naznaczone przez historię, trochę jak Warszawa. Kiedyś będące perłą europejskiego baroku, w lutym 1945r zostało niemalże zrównane z ziemią na skutek alianckich nalotów. Po wojnie miasto podniosło się z ruin jak feniks z popiołów i z roku na rok pięknieje. Drezno oferuje bardzo dobre
warunki do biegania. Przede wszystkim można biegać wzdłuż Łaby, polecam także
park Grosser Garten zlokalizowany obok drezdeńskiego zoo. Co roku w październiku organizowany jest drezdeński maraton i półmaraton. A jeśli ktoś ma ochotę
wyskoczyć poza miasto, to polecam piesze wycieczki po Parku Narodowym Saskiej Szwajcarii.
Piękne, zielone miejsce. A to kilka zdjęć z Drezna i okolic: